Homoseksualiści niedługo cieszyli się z szansy na służbę We wtorek szefowie Pentagonu podporządkowali się wyrokowi sądu, który nakazywał zaprzestanie dyskryminacji gejów i lesbijek. Oficerom zajmującym się rekrutacją kandydatów rozkazano przyjmować podania od osób, które nie ukrywają, że są homoseksualistami.
Najbardziej znani aktywiści gejowscy od lat walczący o możliwość służby w armii składali wnioski o przyjęcie do wojska. Oficerowie w nowojorskim punkcie rekrutacyjnym bez wahania przyjęli m.in. podanie od Dana Choi, byłego porucznika amerykańskiej armii, wyrzuconego wcześniej właśnie ze względu na orientację seksualną.
– Jeszcze tydzień temu odprawiliby mnie z kwitkiem. Teraz było inaczej. Jestem bardzo podekscytowany – mówił dziennikarzom 29-letni absolwent West Point, drwiąc przy okazji z dowódców, którzy boją się, że geje w armii obniżą morale żołnierzy. Organizacje walczące o prawo homoseksualistów do służby w armii ostrzegały jednak, że lepiej powstrzymać się z ujawnianiem orientacji do momentu, aż zostaną ostatecznie wyjaśnione wszystkie kwestie prawne.
Dzień później okazało się, że ich przedstawiciele mieli rację. Sąd apelacyjny przychylił się bowiem do wniosku administracji prezydenta Baracka Obamy o tymczasowe przywrócenie obowiązywania zasady „nie pytaj, nie mów”. Obowiązująca od 17 lat reguła zakłada, że geje i lesbijki mogą nosić mundur tak długo, jak długo ukrywają swoją orientację seksualną. Dowódca zaś nie może ich o to zapytać. Pentagon przekonuje, że potrzebuje czasu, by przygotować się na taką zmianę.
– Jesteśmy rozczarowani takim wyrokiem, ale na pewno nie zamierzamy się poddać. Nasi prawnicy spodziewają się, że sprawa rozstrzygnie się w Sądzie Najwyższym. Wierzymy, że zwyciężymy – przekonuje „Rz” Melissa Kennedy z walczącej o prawa gejów organizacji Log Cabin Republicans.