„Chrześcijaństwo poprzez naukę Kościoła jest bardziej wrogo nastawione do seksu niż jakakolwiek inna religia” – napisał Einar Gelius w swej książce. Chce, by Kościół był bardziej otwarty na sprawy seksu.
Pastor twierdzi, że wizerunek seksu przekazywany przez Kościół cechuje niepotrzebne moralizatorstwo, wręcz potępienie. Tymczasem on chce zwrócić uwagę na jego pozytywne wartości. Pragnie to osiągnąć, eksponując teksty z Biblii, które pokazują „wybujałą i piękną seksualność”.
Gelius zamieszcza w książce także opisy z własnego życia seksualnego. Podkreśla przy tym, że seks jest dla niego ważny. Seksualność pojawia się zresztą w Księdze Rodzaju – dowodzi. Bóg powiedział przecież: „bądźcie płodni i rozmnażajcie się”, podkreśla wikariusz na łamach dziennika „Dagbladet”.
Reakcje na jego rewelacje były ostre. – To książka, bez której moglibyśmy się obyć – powiedział luterański biskup Oslo Ole Christian Kvarme. Biskup przyznaje, że wprawdzie czytał tylko fragmenty książki dostępne w prasie, ale są one wystarczająco obszerne, by potępić to, co autor nazywa „popędem, namiętnością i radością w Biblii”.
Przewodniczący Rady Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego Nils-Tore Andersen ocenił publikację jako „problematyczną”. A pastor Olav Dag Hauge twierdzi, że jeżeli poglądy Geliusa kolidują z dogmatami wiary, musi on ponieść konsekwencje.