To on miał dostać w poniedziałek przesyłkę z ładunkiem wybuchowym. Wczoraj podobną paczkę znaleziono w Urzędzie Kanclerskim w Berlinie. Była zaadresowana do Angeli Merkel, nadawcą było zaś greckie Ministerstwo Gospodarki. W środku były ładunki wybuchowe. Merkel przebywała w tym czasie w Belgii.
Kilka godzin później podejrzaną paczkę znaleziono na pokładzie samolotu lecącego z Aten do Rzymu. Samolot został zmuszony do lądowania w Bolonii. Paczka była adresowania do premiera Silvio Berlusconiego. W tym czasie grecka policja zdetonowała ładunki wybuchowe, które znalazły się w podejrzanych paczkach na lotnisku w Atenach. Jedna była adresowana do Europolu z siedzibą w Holandii, druga do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości w Strasburgu.
Greckie władze natychmiast ogłosiły, że na 48 godzin wstrzymują dostawę przesyłek drogą lotniczą. Takich ładunków ktoś w Grecji wysłał bowiem dużo więcej. Wczoraj dwa z nich eksplodowały. Najpierw bomba wybuchła w ambasadzie Szwajcarii, potem Rosji. Paczki otrzymały też ambasady Chile i Bułgarii. Inna – adresowana do ambasady Niemiec – została przechwycona przez firmę kurierską. Dzień wcześniej bomby trafiły do placówek Belgii i Holandii. – Te bomby na pewno nie pomogą Grecji, której wizerunek za granicą i tak jest już bardzo mocno nadszarpnięty po ostatnim kryzysie gospodarczym – mówi “Rz” Sotiris Roussos, grecki politolog z Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Ambasady innych krajów w Atenach wprowadziły szczególne środki bezpieczeństwa. – Mamy podwyższony stopień gotowości. Sprawdziliśmy wszys- tkie przesyłki, które do nas dotarły. Żadna nie budziła zastrzeżeń. Wstrzymaliśmy jednak przyjmowanie paczek od firm kurierskich. Wszystkie przekazujemy władzom do sprawdzenia – mówi “Rz” Andrzej Jankowski, radca Ambasady RP w Atenach.
W Grecji wszyscy są przekonani, że za przesyłkami z bombami stoją ugrupowania lewackie i anarchistyczne. – Przez kilka miesięcy siedzieli cicho. Ale w niedzielę odbędą się wybory lokalne, więc postanowili wyjść z podziemia. Nie rozumiem tylko, dlaczego za cel wzięli ambasady – mówi Roussos.Rusłan Stefanow z bułgarskiego Centrum Studiów nad Demokracją też jest przekonany, że ambasada jego kraju została wybrana zupełnie przez przypadek. – Nie sądzę, by za podłożeniem bomby krył się jakiś cel polityczny. Między Bułgarią i Grecją nie ma żadnych napięć ani nierozwiązanych problemów – mówi “Rz”.