Niepotrzebna nam kula u nogi – tłumaczą działacze Partii Wolnych Demokratów (FDP) z Nadrenii-Palatynatu. – Niech pan pomoże naszej partii i ustąpi ze stanowiska przewodniczącego – piszą w liście do szefa FDP prominentni członkowie partii z Badenii-Wirtembergii. Podobne głosy dochodzą do Berlina z innych landowych organizacji FDP.
– To ostatni etap – pisze tygodnik „Der Spiegel”, sugerując, że Westerwelle ma niewielkie szanse na zorganizowanie skutecznej obrony. Media spekulują, czy odejdzie już 6 stycznia na tradycyjnym konklawe partyjnym w dniu Święta Trzech Króli, czy też dopiero w maju na zjeździe partyjnym.
Tak czy owak Guido Westerwelle pozostanie szefem niemieckiej dyplomacji. Przynajmniej na razie. Co do tego niemieccy obserwatorzy są zgodni. W niedalekiej przyszłości zamierza odwiedzić Polskę. – Jeżeli taka wizyta ma mieć miejsce, to ma ona charakter prywatny – powiedział wczoraj „Rz” Marcin Bosacki, rzecznik MSZ. Jak się dowiadujemy, rozważany był pobyt Westerwellego w dworku Radosława Sikorskiego, gdzie miałby się zatrzymać ze swym niedawno poślubionym partnerem.
W przyszłym roku w sześciu niemieckich landach odbędą się wybory do lokalnych parlamentów. Tymczasem z badań wynika, że FDP może mieć kłopoty z przekroczeniem 5-procentowego progu wyborczego. W ciągu roku zjechała z 14,6 proc. do obecnych 5 – 6 proc. W powszechnym przekonaniu winę za to ponosi szef partii, który przeforsował niepopularne w społeczeństwie obniżki podatków dla firm.
Ostrzegał, że Niemcy znajdują się w fazie „dekadencji z okresu późnego Rzymu”, i upierał się przy podatkowych prezentach dla gospodarki, nawet w chwili, gdy budżetu nie było na to stać. Jego wizerunkowi zaszkodziły też ujawnione przez WikiLeaks depesze.