– Nadal różnimy się w ocenie przeszłości – powiedział premier Czech Petr Nečas. Horst Seehofer zakomunikował dziennikarzom, że wie o tym doskonale, ale mimo to jest przekonany, iż w relacjach bawarsko-czeskich został otwarty nowy rozdział.
W czasie konferencji prasowej nie padła ani razu nazwa „dekrety Benesza”, na podstawie których wysiedlono po II wojnie z Czechosłowacji 3 miliony Niemców sudeckich oraz kilkadziesiąt tysięcy Węgrów. Była to, i jest nadal, kość niezgody pomiędzy Pragą i Monachium oraz przyczyna tego, że przez dziesiątki lat żaden z przywódców Bawarii nie zdecydował się na podróż do stolicy sąsiedniej Czechosłowacji, a później Czech. Nawet po podpisaniu przez rządy Czech i Niemiec wspólnej deklaracji w 1997 r. Obie strony potwierdziły wtedy, że nie ma sensu obciążać wzajemnych relacji wydarzeniami, „których korzenie tkwią w przeszłości”. – Seehofer uznał de facto w Pradze słuszność tamtej deklaracji – ocenia Kai Olaf Lang, ekspert Fundacji Nauka i Polityka.
Nie oznacza to, że premier Bawarii zerwał z polityką swych poprzedników wzywających Pragę do unieważnienia dekretów Benesza, co otworzyłoby wysiedlonym Niemcom sudeckim drogę do zwrotu mienia skonfiskowanego na podstawie tych dekretów. Wzorem swych poprzedników obecny rząd Bawarii – jak i wszystkie powojenne rządy RFN – nadal uznaje powojenne wypędzenia Niemców za bezprawne, a sprawy majątkowe za nieuregulowane. Jednak ani Monachium, ani też Berlin nie zamierzają aktywnie wspierać indywidualnych roszczeń restytucyjnych czy odszkodowawczych wysiedlonych. Organizacje wypędzonych zrezygnowały już także z takich żądań.
– Nie o to nam chodzi – zapewniał kilka dni temu „Rz” Bernd Posselt, eurodeputowany oraz przedstawiciel organizacji Niemców sudeckich, wchodzących formalnie w skład Związku Wypędzonych Eriki Steinbach. Uchodzący obecnie za pragmatyka Posselt był w Czechach przez lata traktowany tak jak pani Steinbach w Polsce. Z tej też przyczyny nie mógł uczestniczyć wczoraj w spotkaniu premierów Bawarii i Czech, nawet jako członek oficjalnej delegacji Horsta Seehofera.
W ocenie niemieckich ekspertów zbliżenie bawarsko-czeskie nie ma żadnego wpływu na polsko-niemieckie spory w sprawach wysiedlonych. Czesi zawsze sympatyzowali z Polską, ale nie angażowali się aktywnie w spory pomiędzy Warszawą a Berlinem ostatnich lat. Koncentrowali się na odpieraniu żądań bawarskich polityków udowadniających, że dekrety Benesza są nie do pogodzenia z prawem UE, wobec czego bez ich odwołania Czechy nie powinny stać się członkiem Unii.