Prezydent Luiz Inacio Lula da Silva zadecydował o niewydawaniu Włochom lewackiego terrorysty Cesare Battistiego. Podjął tę decyzję 31 grudnia, ostatniego dnia urzędowania. Jest ona sprzeczna z wyrokiem brazylijskiego Trybunału Konstytucyjnego z 2009 r., za to zgodna z opinią Adwokatury Generalnej, która uważa, że we Włoszech skazany zaocznie na dożywocie terrorysta padnie ofiarą politycznie motywowanej zem-sty wymiaru sprawiedliwości.
Tym samym Lula rozwiązał problem, przed którym stanęłaby namaszczona przezeń następczyni Dilma Rousseff (56 proc. głosów uzyskanych w drugiej turze wyborów). Zwłaszcza że pani Rousseff, uczestniczka zbrojnego ruchu oporu przeciw dyktaturze wojskowej, a potem minister i szefowa gabinetu Luli, w kampanii wyborczej stwierdziła: “Lula nie powinien podejmować decyzji w tej sprawie. Powinien się podporządkować decyzji Trybunału Konstytucyjnego”.
Lula postąpił jednak inaczej: zgodnie z apelem ponad 1500 lewicowych intelektualistów z całego świata, dla których Battisti to “człowiek uczciwy, obdarzony wyjątkową siłą intelektu, którego skromne życie pełne było trudności i wyrzeczeń”.
Battisti (urodzony w 1954 r.) był pospolitym bandytą już w wieku lat 17. Gdy odsiadywał wyrok za napady i porwanie, zetknął się z ideologiem lewackiej organizacji terrorystycznej Zbrojni Proletariusze na rzecz Komunizmu. Jako członek tej organizacji po wyjściu z więzienia brał udział w zamordowaniu rzeźnika, jubilera i dwóch policjantów. Dwóch mordów dokonał własnoręcznie.
Schwytany w 1979 r., dwa lata później zbiegł z więzienia i schronił się w Meksyku. W 1988 r. został skazany zaocznie we Włoszech na dożywocie. W