„Rodzina chrześcijańska, nadzieja dla Europy” – to hasło czwartej już mszy rodzin zorganizowanej przez archidiecezję madrycką. Według organizatorów uczestniczyło w niej milion ludzi. Zdaniem mediów było ich znacznie mniej.

Msza zaczęła się w południe od połączenia z Watykanem. Benedykt XVI wezwał hiszpańskie rodziny, aby były „prawdziwymi sanktuariami wierności, szacunku i zrozumienia”. Arcybiskup Madrytu kardynał Antonio Maria Rouco Varela podkreślał w homilii, że hiszpańskie rodziny stoją przed historycznym wyzwaniem: muszą być źródłem nadziei dla całej Europy. Nie krytykował wprost socjalistycznego rządu Hiszpanii za małżeństwa osób tej samej płci, aborcję na życzenie, ekspresowe rozwody czy narzucanie uczniom lewicowej ideologii w szkołach publicznych. Stwierdził jednak, że „gdy podważa się i neguje prawdę małżeństwa i rodziny, nie trzeba długo czekać na negatywne konsekwencje”. Bez tej prawdy nie da się bowiem zbudować wolnego, sprawiedliwego, solidarnego społeczeństwa – ostrzegał.

Dyrektor madryckiego Instytutu Polityki Rodzinnej Eduardo Hertfelder nie łudzi się, że wczorajsze zgromadzenie w Madrycie wpłynie na politykę rządu. – Celem dorocznych mszy nie jest wywarcie presji na władze. Zebrani tam ludzi pokazują, że wbrew polityce rządu, który odwraca się do rodzin plecami, rodzina jest dla Hiszpanów ważna, że jest silniejsza i bardziej żywotna niż kiedykolwiek – mówi „Rz”.

– Siłą tego rodzaju ruchu oporu wobec rządowej strategii laicyzacji jest to, że tworzy go wiele grup społecznych broniących rodziny. A także wytrwałość, bo jest jak kropla drążąca skałę – podkreśla Piotr Roszak, polski ksiądz pracujący w Nawarze. – Świadomość, że co roku na ulice w obronie rodziny wychodzą tysiące ludzi, każe się z nimi liczyć. Przypominają, że też są elektoratem.