Uznany za „symbol męczeństwa" stadion według portalu Ukraińska Prawda kupiła firma związana z synem premiera Mykoły Azarowa, która zamierza zbudować na jego terenie domy mieszkalne i biurowce. Obrońcy Startu apelują do władz, by temu zapobiegły. Planują protesty.
– Szukamy prawników, którzy spróbują unieważnić decyzję kijowskich radnych o wykreśleniu stadionu z listy obiektów sportowych – mówił agencji Interfax Ukraina Jarosław Nowicki z komitetu Obrońmy Stadion Startu. Organizację założyli mieszkańcy okolicznych dzielnic.
– Grałem na tym stadionie w tenisa – opowiada „Rz" dziennikarz i działacz społeczny Ihor Łucenko. – Dla Kijowian, którzy mieszkają w pobliżu, to bardzo ważne miejsce dla wypoczynku. Innego nie mają. Na stadionie znajduje się tabliczka z informacją, że jest historycznym obiektem. Ale czy faktycznie doszło tam do „meczu śmierci"? Tak głosi legenda – zapewnia.
Według historyków do słynnego pojedynku doszło 9 sierpnia 1942 roku. „Niemieccy piłkarze z Flakelf na mecz przyjechali autobusem, który służył im za garderobę. W przerwie zajmowali się nimi lekarz i masażysta. Mieli pomarańcze i czekoladę. Piłkarze Startu przyszli na piechotę. Przebrali się w domku, gdzie mieszkał stróż. Posilali się czerstwym chlebem. Na boisko wyszli w kolorach reprezentacji ZSRR: czerwonych podkoszulkach, białych szortach i czerwonych getrach" – wspominał przewodnik po Kijowie Ołeh Jasiński.
Niemcom bardzo zależało na zwycięstwie. Trzy dni wcześniej przegrali ze Startem wynikiem 5:1. W „meczu śmierci" znów odnieśli porażkę – 5:3.