W Kwaterze Głównej w Brukseli aktu odtajnienia uroczyście dokonali szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski oraz William Eaton, zastępca sekretarza generalnego NATO. Jawna część obejmuje 75 dokumentów z lat 1980 – 1984. – Chcemy pokazać światu, jak NATO patrzyło na Polskę – powiedział Eaton. Na pytanie, czy nie boi się, że treść dokumentów może postawić sojusz północnoatlantycki w negatywnym świetle, odpowiedział: „Ujawniamy informacje. Jak zawsze są tam dobre i złe rzeczy".– To ważny dzień dla historyków i wszystkich zainteresowanych okresem zimnej wojny. To wielka satysfakcja, że wtedy debatowano o Polsce, gdy Polacy walczyli o wolność. A teraz z wewnątrz sojuszu możemy o tym dyskutować jako o przebrzmiałej historii, do której nie ma powrotu – powiedział minister Sikorski.
Depesze i raporty
Odtajniony zbiór obejmuje depesze, raporty, protokoły spotkań ambasadorów państw NATO i najwyższych rangą wojskowych sojuszu. Stanowi zapis atmosfery w NATO na kilka miesięcy przed podpisaniem PorozumieńSierpniowych, gdy wiadomo było, że pogłębiający się kryzys gospodarczy i wybór Polaka na papieża mogą doprowadzić do wybuchu niezadowolenia społecznego.W analizie ze stycznia 1980 roku można przeczytać przede wszystkim o sytuacji gospodarczej. Tym Polska różniła się od innych państw regionu, że była przytłoczona ogromnym długiem zagranicznym. To znacząco osłabiało rządzącą wówczas ekipę Gierka.Od końca 1980 roku motywem przewodnim dokumentów jest wysokie prawdopodobieństwo agresji ZSRR i Układu Warszawskiego na Polskę. NATO wykluczało jakąkolwiek interwencję. Dyplomaci zauważają, że oczywiście wejście obcych wojsk może zostać poprzedzone formalną prośbą o bratnią pomoc ze strony polskiego rządu. Ale wobec spodziewanego ogromnego oporu polskiego społeczeństwa taka operacja na pewno przemieni się w inwazję, i to możliwe, że krwawą.Szczegółowy zapis proponowanych reakcji sojuszu znalazł się w dokumencie datowanym na 27 października 1980 roku. To tam dyplomaci NATO piszą, że silny opór polskiego społeczeństwa może stworzyć „pokusę" interwencji ze strony NATO. Tego trzeba uniknąć z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze nie ma żadnego prawnego uzasadnienia. Skoro NATO szanuje granice Polski i uznaje, że jest ona w strefie wpływów radzieckich, to nie ma żadnego powodu do reakcji. Po drugie dokument stwierdza, że NATO nie jest gotowe do takiej reakcji ani organizacyjnie, ani militarnie.
Tylko obserwować
A skoro tak, to trzeba dać jasno do zrozumienia wszystkim, że żadnej pomocy ze strony NATO nie będzie, aby nie prowokować Polaków. Rola NATO ma się sprowadzać do uważnego obserwowania sytuacji, postawienia sił w pobliskich państwach w stan gotowości bojowej. Możliwe są zabiegi dyplomatyczne i polityczne, ale one też nie odwiodą Sowietów od pomysłu interwencji. Mogą najwyżej ograniczyć jej skalę.„NATO musi się zachowywać z wielką uwagą, żeby uświadomić Polakom, że nie dzieje się nic, co by wskazywało na zbliżającą się pomoc wojskową NATO" – czytamy. Oczywiście podkreślano, że sojusz i jego członkowie powinni być przygotowani na wypadek wielkiej fali uchodźców. Ale wskazywano, że należy uczynić wszystko, aby to przede wszystkim organizacje cywilne nadzorowały exodus Polaków.Do scenariusza ucieczek Polaków NATO wraca raz jeszcze w dokumencie z 9 grudnia 1980 roku. Generał Bernard Rogers, naczelny dowódca sił połączonych w Europie, pisze w liście do dowódców regionalnych, jak powinni się zachowywać w razie prawdopodobnego scenariusza ucieczek Polaków samolotami wojskowymi i cywilnymi. W międzynarodowej przestrzeni powietrznej obce samoloty mogą być przechwytywane i eskortowane. Ale jeśli samolot z polskimi uciekinierami zostanie zaatakowany przez maszynę wojsk Układu Warszawskiego, to NATO musi patrzeć na to obojętnie.
Byliśmy uwięzieni
– Sojusz był wtedy i jest dziś sojuszem obronnym i nie miał mandatu, by ingerować i ponosić ryzyko wobec wydarzeń w Układzie Warszawskim. Niestety, byliśmy uwięzieni po niewłaściwej stronie – komentował Sikorski.