Czy Polska ma szanse na względy przywódców nowej Libii

Wiele państw zabiega już o względy Powstańczej Rady Narodowej. Gra toczy się o dostęp do libijskich złóż ropy i gazu

Aktualizacja: 25.08.2011 03:44 Publikacja: 25.08.2011 03:43

Stojący na czele powstańczego rządu Mahmud Dżibril spotkał się wczoraj w Pałacu Elizejskim z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, a dziś zatrzyma się w Mediolanie, by odbyć rozmowy z włoskim premierem Silviem Berlusconim. Guido Westerwelle, szef MSZ Niemiec, które odmówiły udziału swego lotnictwa w interwencji NATO, zadeklarował daleko idącą pomoc w odbudowie Libii i w  jak najszybszym udostępnieniu Radzie środków i majątku reżimu Kaddafiego zamrożonych zagranicą i szacowanych na 100 mld euro.

Radę jako jedyne przedstawicielstwo Libii uznały dotychczas 42 państwa, w tym USA. Nie uczyniły tego jeszcze Rosja i Chiny, które zaapelowały do Rady o ochronę swoich libijskich inwestycji.

Dżibril udzielił wywiadu dziennikowi „La Repubblica", gdzie na pytanie, jak „nowa" Libia traktować będzie Włochy, wyjaśnił, że jego kraj będzie utrzymywał „szczególnie bliskie stosunki z tymi państwami, które wspierały od początku walkę o wolność". Rząd Berlusconiego utrzymywał zaś szczególnie bliskie stosunki z reżimem Kaddafiego, dzięki czemu do Włoch płynęło 32 proc. libijskiej ropy. Wydobywał je w sporej części włoski kolos energetyczny ENI. Włoskie firmy w ramach umowy o przyjaźni podpisanej z wielką pompą przez Berlusconiego i Kaddafiego mogły liczyć w Libii na miliardowe kontrakty. Dlatego rząd Berlusconiego podszedł do idei interwencji w Libii z nieskrywaną niechęcią.

Dla większości włoskich komentatorów to, że Dżibril udaje się najpierw do Paryża, a dopiero potem, i to wyłącznie na skutek gorączkowych zabiegów włoskiej dyplomacji, spotka się z Berlusconim w Mediolanie, jest wymownym dowodem na  słuszność tezy o „nowym libijskim rozdaniu", w którym kartami dysponuje Francja. Dziennik „Libero" napisał: „Sarkozy poszedł do kasy".

Tymczasową Radę uznały dotychczas 42 państwa. Pierwsza była Francja

W Polsce wielu ekspertów nalega, by Warszawa uznała wreszcie formalnie Powstańczą Radę Narodową za legalne władze Libii. Pytane o to wczoraj przez nas MSZ odpowiedziało „Rz", że Rada została już „de facto" uznana przez Warszawę. „Minister Radosław Sikorski złożył – jako pierwszy minister spraw zagranicznych z krajów UE – wizytę w Bengazi (11.05.2011 – red.). Podczas niej oficjalnie poinformował, iż rząd RP uznaje PRN za jedynego partnera do współpracy w  Libii, a czas reżimu Kaddafiego, który utracił wszelkie atrybuty legalności, już się skończył" – podkreślił resort.

Libijscy przeciwnicy Kaddafiego narzekają jednak, że spodziewali się od Warszawy czegoś więcej. – Przez tyle lat opiekowaliśmy się polskimi cmentarzami w Tobruku. A teraz, kiedy zabiegaliśmy u was o pomoc, nie dostaliśmy jej. Bardzo mnie to boli – mówi „Rz" dysydent Abdul Shamsa z antykaddafijskiej organizacji Ocalenie Libii – Osobiście lubiłem Polaków bardziej niż Francuzów, ale gdy nadeszła godzina próby, to Sarkozy nam pomógł. Jemu więc mówię „merci", a do Polski mam żal.

Polscy dyplomaci przekonują, że to krzywdząca opinia. – Nasz rząd jako jedyny przeniósł w czerwcu siedzibę swej ambasady do Bengazi. Polska jest w Grupie Kontaktowej ds. Libii i jako jej członek zgodziła się przecież traktować PRN jako legalną władzę – usłyszeliśmy od jednego z dyplomatów.

Korespondencja z Rzymu

Świat
Meksykański żaglowiec uderzył w Most Brookliński
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175