Ich celem są tajne plany koncernów energetycznych, technologie dotyczące produkcji energii odnawialnej, receptury leków oraz informacje o surowcach naturalnych. Polują też na dane o samolotach bezzałogowych i technologiach kosmicznych, a nawet próbują przejmować kontrolę nad satelitami.
O działalności cyberszpiegów pisze się w mediach od lat, ale rząd USA do tej pory dyskretnie unikał wskazywania, kto za nimi stoi. W opublikowanym właśnie 32-stronicowym raporcie „Zagraniczni szpiedzy kradną w cyberprzestrzeni tajemnice gospodarcze USA" wywiad nie owija w bawełnę.
– Chiny i Rosja za pomocą służb wywiadowczych oraz swoich korporacji przeprowadzają cyberataki na nasze działy rozwoju i badań – mówił szef kontrwywiadu Robert Bryant. – To poważna sprawa, bo nie jest w porządku to, że naszymi informacjami napędzamy ich gospodarki – uważa. Przyznał, że często trudno ustalić, kto stoi za atakiem. – Jeśli jednak atak jest wyjątkowo wyrafinowany, zakładamy, że zaangażowany w niego był obcy wywiad – wyjaśnił.
Amerykańskie technologie próbują kraść nie tylko Chiny czy Rosja, ale też sojusznicy USA. I choć władze nie mówią o nich głośno, to rozmówcy „Wall Street Journal" wymieniają m.in. Izrael i Francję. Raport wspomina zaś m.in. o ataku na Google'a, podczas którego hakerzy mogli ukraść część kodu źródłowego.
Mówi także o operacji „Night Dragon" – wykrytej przez specjalistów z firmy McAfee – której celem była kradzież danych z firm energetycznych i petrochemicznych mających kluczowe znaczenie dla losów wielomiliardowych kontraktów.