Walne zgromadzenie akcjonariuszy, które miało dokonać wyboru nowej rady, pierwotnie planowane było na czerwiec.
Choć rzecznik premiera Dmitrij Pieskow zapewnił, że zmiany personalne nie mają nic wspólnego z krytyką, jakiej występujący w Echu Moskwy poddawali Władimira Putina, opozycja i niezależne media są innego zdania. Przywódca demokratycznego Jabłoka Grigorij Jawlinski, niedopuszczony do marcowych wyborów prezydenckich, uznał działania Gazpromu za „przykład bezpośredniej presji władz na media".
Pierwsza prywatna
Redaktor naczelny stacji Aleksiej Wieniediktow oświadczył zaś, że odejdzie z zarządu, ale pozostanie na stanowisku szefa radia. Dziennikarze stacji, do których należy 34 proc. udziałów (Gazprom Media ma 66 proc.), napisali w oświadczeniu: „Rozumiemy, że Gazprom Media nie mógł nie zareagować na krytykę wyższych urzędników państwowych"...
Echo Moskwy było pierwszą niepaństwową rozgłośnią w ZSRR. Zaczęło nadawać w sierpniu 1990 r. Trzymało się zasady: „Wszystkie znaczące punkty widzenia powinny być przedstawione". Codziennie radia Echo Moskwy słucha około 3 mln Rosjan. Nazywana żartobliwie uchem Moskwy stacja zaprasza na antenę liderów opozycji, działaczy społecznych, obrońców praw człowieka. Aleksiej Wieniediktow pytany o opozycyjność odpowiadał: „Jesteśmy radiem informacyjnym, miejscem ścierania się różnych idei".
– Historia Echa Moskwy to część historii demokratycznego ruchu w Rosji. W jej audycjach mógł zabrać głos każdy, także opozycjonista. Niestety, radio przeszło w ręce właściciela, a dziennikarze nie mają wpływu na jego politykę – mówi „Rz" redaktor naczelny tygodnika „Ogoniok" Wiktor Łoszak. Przypomniał o styczniowym spotkaniu Putina z redaktorami naczelnymi redakcji rosyjskich.