To prawdziwy męczennik – napisał wczoraj dziennik „Eleftheros Typos", opisując samobójczą śmierć 77-letniego emerytowanego aptekarza. Zastrzelił się w środę na placu Syntagma w samym sercu Aten. W pozostawionym liście wyjaśnił, że nie chce być zmuszony do poszukiwania jedzenia w śmietnikach i stanowić w przyszłości ciężaru dla swych dzieci.
Według „Eleftheros Typos" bohaterski emeryt oddał życie za Grecję, jego śmierć ma „głęboką polityczną symbolikę" i wstrząśnie elitami politycznymi. Popularny dziennik przedstawia taką ocenę, wiedząc doskonale, że samobójca wzywał także w swym liście grecką młodzież do zbrojnego wystąpienia przeciwko rządowi z „kałasznikowami w rękach".
Grecy odpowiedzieli na apel samobójcy niemal natychmiast, organizując spontaniczne marsze protestacyjne w wielu miastach. – To dopiero początek. Nie można wykluczyć nawet zbrojnego oporu społeczeństwa przeciwko oszczędnościowym działaniom rządu – mówi „Rz" prof. Stawros Mawrodeas z Uniwersytetu Macedońskiego w Salonikach. Jego zdaniem przyczyną wzrostu społecznego niezadowolenia jest coraz bardziej powszechne przekonanie, że mimo drakońskich oszczędności Grecja nie zdoła wyjść z zapaści do 2020 roku, co sugeruje rząd, a cięcia płac i świadczeń socjalnych będą coraz większe. Dlatego rośnie liczba samobójstw w kraju, który przez ostatnie dziesiątki lat miał jeden z najniższych wskaźników w Europie. W ubiegłym roku życie odebrało sobie 598 osób. To wzrost o 18 procent w skali roku.
Nic nie wskazuje na poprawę sytuacji gospodarczej. Jeśli wliczymy przewidywany spadek PKB w tym roku o 8 proc., okaże się, że w ciągu pięciu lat kryzysu greckiego produkt krajowy brutto Grecji zmniejszy się o ponad 20 procent. – Po upadku ZSRR rosyjska gospodarka skurczyła się o jedną czwartą i wróciła do wyjściowego poziomu dopiero po 14 latach i to dzięki dochodom z eksportu surowców energetycznych – tłumaczy profesor Mawrodeas. Twierdzi, że Grecy o tym wiedzą i że nie mają żadnych złudzeń.
Tym bardziej że litr benzyny kosztuje już w Atenach ponad 1,7 euro, a na greckich wyspach sięga 2 euro. Płace w sektorze publicznym obcięte kilka miesięcy temu o 10 procent zostaną wkrótce zmniejszone o kolejne 20 procent. Rząd szuka oszczędności na każdym kroku, nie wyłączając kontroli na wyspie Zakynthos, która zasłynęła z tego, że 700 jej mieszkańców, w tym kierowca taksówki i myśliwy, pobierało rentę dla niewidomych. Wielu rencistów straciło po kontroli 724 euro dodatkowego dochodu. Tak jak 36 tysięcy emerytów nielegalnie pobierających świadczenia. Oszczędności z tego tytułu sięgają 110 mln euro. Do końca 2014 roku mają wynieść 12 miliardów euro.