O zbiórkę środków na zakup Statutu WKL zaapelował do Białorusinów dyrektor Muzeum Historii Mohylewa Aleksiej Baciukou. Motywując współobywateli do włączenia się w „szczytną sprawę przywrócenia na Białoruś autentycznego egzemplarza dokumentu będącego szczytem średniowiecznej białoruskiej myśli prawniczej", dyrektor zaznaczył, że wyceniona przez moskiewskiego kolekcjonera na
45 tysięcy dolarów księga stanowi dla Białorusinów taką samą wartość jak autentyczne wydania XVIII-wiecznej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela dla Francuzów czy angielskiej Deklaracji Praw dla Brytyjczyków.
Do dziś zachowało się około 60 autentycznych egzemplarzy Statutu Wielkiego Księstwa. Wystawiony na sprzedaż jest drukiem redakcji Statutu, dokonanej w 1588 roku przez podkanclerza WKL i starostę Mohylewa Lwa Sapiehę. Dokument stanowił źródło prawa na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, w tym na białoruskich, nawet pod panowaniem carskiej Rosji aż do połowy XIX wieku. Wystawiony na sprzedaż egzemplarz księgi ukazał się nakładem drukarni w Wilnie za środki prywatne Sapiehy. Wiadomo o 29 zachowanych egzemplarzach Statutu WKL w sapiehowskiej redakcji. Żadnego nie posiada Białoruś, choć w Polsce i na Litwie jest ich po sześć, pięć ma Ukraina, a jeden jest w Wielkiej Brytanii. Najwięcej, bo aż 11, autentycznych kopii dokumentu znajduje się w zbiorach rosyjskich.
Autentyczność wystawionego na targi egzemplarza, jak zapewnia Baciukou, potwierdzili eksperci Rosyjskiej Biblioteki Państwowej. – Zgodnie z umową ze sprzedawcą mamy dwa tygodnie na zapłacenie 10 proc. wymaganej przez niego kwoty w charakterze zastawu – informuje dyrektor mohylewskiego muzeum. Pod takim warunkiem kolekcjoner zgodzi się wycofać księgę z oferty i kilka miesięcy poczekać na wpłatę całej kwoty. Baciukou przyznaje, że dla jego muzeum 45 tysięcy dolarów to bardzo dużo, i obawia się, że nawet z zebraniem zastawu mogą być problemy.
Pytany przez dziennikarzy, dlaczego Białoruś jako państwo nie dba o nabycie jednego z najcenniejszych ruchomych pomników białoruskiej historii i kultury, inicjator zrzutki powołuje się na tragiczną i złożoną białoruską historię. „A może pierwszemu białoruskiemu prezydentowi szkoda pieniędzy na taką «bzdurę» jak pierwsza białoruska konstytucja?" – pyta opozycyjny portal Biełorusskij Partizan.