Witajcie w piekle

Słyszałem o niej kiedy jeszcze byłem dzieckiem. Potem widziałem ją na filmie. Wiem też, że kiedyś - bezskutecznie - chcieli zawładnąć nią Indianie. Teraz mam ją przed sobą. Staję na dziobie zatłoczonego stateczku i patrzę.

Publikacja: 11.06.2012 01:01

Wyspa Alcatraz

Wyspa Alcatraz

Foto: Creative Commons Attribution 3.0 Unported License

Red

11 czerwca 2012 roku mija 50 lat od najsłynniejszej próby ucieczki trzech więźniów z Alcatraz. Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

Czy tak ją sobie wyobrażałem? Chyba nie. Myślałem, że jest większa. Dużo większa. Zawsze miała bowiem opinię piekła. A piekło - jak wiadomo - jest bardzo duże.

"Skała". Tak na to miejsce mówią miejscowi. Wyspa Alcatraz w Zatoce San Francisco. Od najpiękniejszego miasta świata oddzielona jest niecałą milą zimnej morskiej wody. Zresztą nie tylko. Również rekinami. Te z powodzeniem mogłyby zastąpić wartowników. Bo na wyspie przez wiele lat wznosiło się najsurowsze więzeinie Ameryki. "Witajcie w piekle", przybywających doń lokatorów pozdrawiał napis niczego nie owijający w bawełnę.

Trafiali tu najgorsi przestępcy

Tacy, z którymi nie potrafiono sobie poradzić w innych zakładach karnych na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Głównie mordercy i recydywiści. Niepokorni, niepoprawni. Piekielne warunki stworzyła tu sama przyroda. Człowiek tylko je wymuskał, dopieścił, doprowadził do perfekcji. Było to więzienie, w którym wszystko ponad jednoosobową celę, w której często spano na gołym betonie, stanowiło przywilej. Komendant, zwany "Bogiem", mógł go przyznawać lub w każdej chwili pozbawić. Taka loteria, której kryteria nie do końca były jasne, tych, którzy mieli tu spędzić wiele lat, często doprowadzała do obłędu.

- Nie pomagał nawet widok na zatokę i na Golden Gate - Most Samobójców - mówił w 1996 roku Denis Briggs, który na Alcatraz, jako więzień, spędził aż 4 lata. - Mieszkałem tu od zimy 1958 r. do początku 1963, gdy likwidowano więzienie. Wtedy akurat kończył się mój wyrok.

- Za co?

- Za morderstwo.

Dobrze, że akurat ta sprawa została wyjaśniona na początku naszej znajomości. Denis Briggs obok Johna Bentleya, Davida Coxa i Arnolda Butterfielda - także byłych niedobrowolnych pensjonariuszy tego diabelskiego miejsca - kilka lat wcześniej zatrudniony został jako przewodnik po byłym więzieniu, które  stanowi najpopularniejsze muzeum Stanów Zjednoczonych. Oto Ameryka. W pełnej krasie. Nikogo się tu nie przekreśla, każdy - jeśli tyko zechce - może się tu włączyć albo podłączyć izacząć wyciągać korzyści z otaczającego sytemu.

- Jak do tego doszło, że gdy trafiłeś na wolność, nadal nie mogłeś rozstać się z tym miejscem?

- Najpierw nie mogłem znaleźć pracy - mówi Briggs. - Potem ktoś zaproponował mi napisanie wspomnień z "urlopu", jaki przez lata spędzałem na Alcatraz. Honorarium, które mi zaproponowano, było większe niż to, co mógłbym zrabować w jakimś pomniejszym banku; to chyba było najważniejsze. Książka powstała. Najpierw grube okładki, potem "paperback". Był sukces. Piąte wydanie - już po otwarciu muzeum - zaczęto srzedawać na "Skale". Ciągu dalszego, czyli zatrudnienia w roli eksluzywnego przewodnika - nie sposób było uniknąć...

Pomysł rzeczywiście okazał się znakomity. Czterej starsi panowie - Briggs, Bentley, Cox i Butterfield - noszący ostrogi i kapelusze z szerokim rondem "rangersów" dla przybywających turystów stanowili dużo większą atrakcję niż stare więzienne mury, które jako jedne z pierwszych w świecie wzmocniono żelazem i stalą. Ich słowa, wspomnienia, często niewybredne komentarze, ożywiły to, co w innym wypadku byłoby tylko martwym eksponatem. Swej przestępczej przeszłości żaden się nie wstydził, raczej się nią chlubili!

- W czasie "urlopu" najbardziej dokuczał nam brak kontaktu z innymi ludźmi - mówił Riggs. - Dopiero tu przekonałem się,

jak bardzo człowiekowi potrzebni są inni ludzie.

Alcatraz od świata zewnętrznego było odizolowane wprost doskonale. Tu tylko uprzywilejowani mieli prawo do spacerów. Ci, którzy mieli mniej szczęścia - trafiali na całe tygodnie do stalowego karceru.

Sam był tam czterokrotnie. W zimie w tym stalowym pudełku nie można było wytrzymać z zimna, latem - od nieznośnego upału. Najgorsze było to, że na powierzchni półtora na trzy metry gnieździły się szczury. W jaki sposób, skoro cały karcer wykonany był ze stali? - tego Briggs nie zdołał nigdy dociec. W co, jak w co, ale w cuda nie wierzył. Podejrzewał, że to po prostu wartownicy podkładali gryzonie szczególnie nie lubianym lokatorom. - Najniebezpieczniejszym miejscem na terenie "Skały" była stołówka -opowiadał Briggs. - Właśnie tu dochodzło do eksplozji długo tłumionych frustracji. Było to jedyne miejsce na terenie więzienia, w którym skazani byli uzbrojeni. Mimo że ich broń stanowiły tylko łyżki, widelce i metalowe naczynia, pod sufitem jadalni znajdowały się zbiorniki z gazem łzawiącym, które strażnicy w każdej chwili mogli odpalić. Świadomość tego jeszcze bardziej potęgowała stresy. Być może właśnie dlatego wczasie całej historii więzienia podjęto aż 36 prób ucieczki. Oficjalnie mówi się, że żadna z nich się nie powiodła, chociaż pięciu śmiałków nigdy nie odnaleziono. Władze więzienia przyjęły, że uciekinierzy potonęli w lodowatej wodzie, my natomiast - byli więźniowie - wolimy myśleć, że w tych nielicznych przypadkach ucieczki się powiodły.

- Gdyby któryś z nich zgłosił się po latach, mógłby chyba liczyć na zatrudnienie?

- Na pewno - mojemu przewodnikowi wyraźnie spodobał się ten pomysł. - Byłoby to posunięcie wprost genialne! Wyobraź sobie, że przybywającym letnikom nagle możemy zaoferować zwiedzanie "Skały" szlakiem byłej, udanej ucieczki - tunelem wiodącym pod posadzką, potem szybem wentylacyjnym.  Byłoby to coś o wiele lepszego niż najbardziej

wyrafinowana "szkoła przetrwania"!

Coś, za co znudzone tłuste brzuchy byłyby skłonne wyłożyć na ladę niemałą kasę! O czym dziennikarze napisaliby nawet na Księżycu!

Alcatraz nie bez powodu nazywane jest "Skałą". W rzeczywistości jest to bowiem skalny wierzchołek na ponad 30-40 metrów wyrastający ponad wody Zatoki San Francisco. Wyspa została odkryta w roku 1775 przez hiszpańskiego żeglarza Juana Manuela de Ayala. Gdy Kalifornia została częścią Stanów Zjednoczonych, okazało się, że ten niegościnny skrawek kamienia ma wspaniałe położenie strategiczne i że może odgrywać rolę bastionu strzegącego dostępu do wybrzeża. W 1853 roku założono tu wzorowo umocniony fort, który w roku 1907 przekształcono w wojskowe więzienie.

Istniało ono do roku 1933, po czym oddano je w ręce cywilów - szczególnie kłopotliwych recydywistów. (- Takich jak ja - wtrącał Briggs przerywając ciąg narracji. ) Więzienie, które zlokalizowano w dawnych murach fortu i w dawnych koszarach, istniało do roku 1963, a o jego zamknięciu zadecydowały nie względy humanitarne, lecz horrendalne koszty utrzymania. Nawet ziemię - by pokryć nią skały - trzeba było sprowadzać tu zsąsiedniej wyspy, nie mówiąc o żywności, czy owodzie! Na więzienie składało się 336 jednoosobowych cel, pozbawionych okna miniklatek. Przez cztery i pół roku

trzymano tu słynnego Al Capone,

(choć jego cela od innych różni się tym, że wyposażona była w prymitywną pryczę, podczas gdy inni lokatorzy Alcatraz musieli spać na betonie) . Brak jakiegokolwiek ogrzewania części więzienia przeznaczonej dla aresztantów powodował, że zimą temperatura spadała w niej do siedmiu - dziesięciu stopni Celsjusza, przez co miejscowy szpital był stale przepełniony. Na terenie więzienia zdarzyło się osiem morderstw i pięć zabójstw; jeśli wziąć pod uwagę, że na każdych trzech więźniów przypadał aż jeden wartownik - to bardzo dużo. Wytłumaczeniem może być fakt, że wartownicy pracę na Alcatraz sami traktowali jako dopust boży idosłownie liczyli dni do kolejnego przeniesienia.

- Najciekawszy fragment historii Alcatraz miał jednak miejsce, gdy więzienie przestało być więzieniem i nikt nie wiedział, co z nim zrobić - mówił Briggs. - W 1969 roku, 14 kwietnia, pod osłoną nocy w kilkunastu nadmuchiwanych pontonach i drewnianych pirogach na wyspę przypłynęło kilkudziesięciu przedstawicieli pólnocnoamerykańskiuch plemion indiańskich. Rozpoczęła się regularna, z górą dwuletnia okupacja "Skały". Indianie żądali, by w murach byłego więzienia urządzić Autochtoniczny Uniwersytet Indiański - pierwszą tego rodzaju placówkę na terenie Stanów Zjednoczonych. Moment protestu był bardzo dobrze wybrany. Schyłek lat 60. był epoką hipisów - "dzieci-kwiatów", rodziła się wtedy kontrkultura i, mimo że bezpośredni cel okupacji ostatecznie nie został osiągnięty, wydarzenia te miały decydujący wpływ na rodzenie się poczucia kulturowej odrębności pośród amerykańskich autochtonów. Odtamtego czasu północnoamerykańscy Indianie coraz śmielej zaczęli brać przykład z mniejszości murzyńskiej. Alcatraz, obok Wounded Knee - miejscowości w południowej Dakocie, stało się symbolem wszystkich indiańskich ruchów emancypacyjnych.

Jesteśmy na "Broadwayu"...

- głównym hallu rozdzielającym dwa ciągi cel. Cele są pootwierane, każdy z odwiedzających (750 tysięcy turystów rocznie) bez trudu może się do nich przymierzyć i stwierdzić, jak poczułby się w takim żelbetowym, nieco odstającym garniturku. Korzystając z kameralnych warunków zadaję Briggsowi pytanie, które spokoju nie daje mi od samego początku:

- A jak to było z tym twoim morderstwem?

Tym razem zamiast odpowiedzi usłyszałem tylko milczenie. I od razu wiedziałem, że - niestety - jednak posunąłem się za daleko. Z jego twarzy momentalnie ginie uśmiech, czoło pokrywa gęsta siatka zmarszczek. Cisza trwa dalej. W końcu matowym głosem wyciska z siebie:

- Akurat o tym nie chciałbym już mówić. Bo ja dziś jestem całkiem innym człowiekiem.

11 czerwca 2012 roku mija 50 lat od najsłynniejszej próby ucieczki trzech więźniów z Alcatraz. Tekst z archiwum tygodnika Plus Minus

Czy tak ją sobie wyobrażałem? Chyba nie. Myślałem, że jest większa. Dużo większa. Zawsze miała bowiem opinię piekła. A piekło - jak wiadomo - jest bardzo duże.

Pozostało 96% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017