Brytyjskie służby uwijają się jak w ukropie, aby przed zaczynającą się 27 lipca olimpiadą w Londynie wyłapać potencjalnych zamachowców. W całym kraju trwa największa operacja antyterrorystyczna, jaką w czasie pokoju kiedykolwiek przeprowadzono na brytyjskiej ziemi. Jej efekt to aresztowanie już kilkunastu osób. Największym echem odbiło się zatrzymanie 7 lipca 24-letniego islamisty podejrzanego o związki z al Kaidą, który mimo zakazu pięć razy przechodził przez główny park olimpijski.
W ciągu ostatnich tygodni zatrzymano też kilkunastu innych podejrzanych, ale zdaniem władz nie mieli oni konkretnych planów ataku. Dlatego poziom zagrożenia terrorystycznego jest cały czas utrzymywany na trzecim stopniu w pięciostopniowej skali, co oznacza, że prawdopodobieństwo zamachu jest „znaczne".
– Ostatnia fala aresztowań nie jest czymś nowym. Już wcześniej było wiele udaremnionych spisków, a nasze sądy skazywały oskarżonych. Takie działania raczej zwiększają poczucie bezpieczeństwa, bo ludzie widzą, że policja skutecznie działa – mówi „Rz" pułkownik Richard Kemp, specjalny doradca brytyjskiego rządu ds. terroryzmu i były dowódca brytyjskich wojsk w Afganistanie.
Pościg za Norwegiem
Ale brytyjskie źródła wywiadowcze cytowane przez gazetę „Sunday Times" przyznają, że w czasie olimpiady Londyn będzie dla terrorystów najbardziej atrakcyjnym celem na świecie. I ostrzegają, że al Kaida Półwyspu Arabskiego zrekrutowała Norwega, który przeszedł w 2008 roku na islam, aby wysadził samolot tuż przed igrzyskami. Nienotowany wcześniej trzydziestokilkuletni Abu Abdulrahman, który miał odbyć szkolenie w obozach al Kaidy w Jemenie, wciąż jest poszukiwany.
Szef brytyjskiego kontrywywiadu MI5 Johnathan Evans, który niezwykle rzadko pojawia się publicznie, przed olimpiadą zrobił wyjątek. – To, że udaremniliśmy wiele spisków, pokazuje, że Wielka Brytania nie jest łatwym celem. Ale w zaciszu niektórych domów, w samochodach czy na ulicach naszego kraju nie brakuje osób, które rozważają przeprowadzenie tutaj zamachu – przyznał.