– Jest bardzo prawdopodobne, że ustawy nie naruszą konstytucji – na te słowa wypowiedziane wczoraj przez Andreasa Voßkuhle, prezesa Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, czekano z niecierpliwością nie tylko w Niemczech i Europie, ale i na świecie. – To dobry dzień dla Niemiec i dla Europy – oświadczyła nieco później kanclerz Angela Merkel. Od decyzji trybunału z Karlsruhe zależało, czy najsilniejsze gospodarczo państwo UE weźmie udział w ratowaniu wspólnej waluty za pomocą Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM). Ta sprawa jest załatwiona.
Kolej na EBC
W niedalekiej przyszłości trybunał zajmie się oceną zgodności z niemiecką konstytucją działań Europejskiego Banku Centralnego (EBC) z punku widzenia 27-proc. udziału Niemiec w tej instytucji. Chodzi o skargę dotyczącą niedawnej decyzji EBC o nieograniczonym nabywaniu obligacji krajów gotowych poddać się określonemu reżimowi. Przeciwnicy tego rozwiązania udowadniają, że nakłada to na RFN zobowiązania finansowe bez zgody Bundestagu, co jest nie do pogodzenia z ustawą zasadniczą.
Porozumienie międzynarodowe powołujące do życia ESM ratyfikowały wprawdzie obie izby niemieckiego parlamentu, ale ustaw ratyfikacyjnych nie podpisał prezydent, czekając na wynik analizy trybunału, do którego wpłynęło kilka skarg konstytucyjnych udowadniających, że trwały mechanizm, jakim jest ESM, jest sprzeczny z konstytucją. Trybunał nie podziela tych obaw, jednak uznał, że nieprzekraczalna granica zaangażowania Niemiec w proces ratowania wspólnej waluty oraz krajów zagrożonych bankructwem znajduje się na poziomie 190 mld euro. Dokładnie tyle wynosi udział Niemiec w ESM ( 21,7 mld w postaci gotówki oraz 168,3 mld w formie gwarancji).
Policzek dla eurosceptyków
W opinii niemieckich mediów wczorajsze orzeczenie dowodzi, iż trybunał uznaje prymat działań politycznych w kształtowaniu przyszłości Europy. – Nie oznacza to, że rząd Angeli Merkel otrzymał carte blanche na dalsze działania – tłumaczy „Rz" Sabine von Oppeln z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie. Zwraca uwagę, że zarówno w swym obecnym orzeczeniu, jak i w poprzednich ważnych rozstrzygnięciach sędziowie z Karlsruhe umacniali konsekwentnie prerogatywy parlamentu w myśl zasady: integracja europejska „tak", ale pod kontrolą Bundestagu, zwłaszcza finansową. Nie brak głosów, że orzeczenie z Karlsruhe jest policzkiem dla eurosceptyków, nie bacząc na to, że zdecydowana większość Niemców nie chce słyszeć o dalszej pomocy finansowej dla innych krajów, a pod ostatnimi skargami do Trybunału Konstytucyjnego podpisało się 37 tys. obywateli RFN.
Podpis prezydenta
- Po orzeczeniu niemieckiego trybunału nie ma już żadnych przeszkód, aby prezydent RFN Joachim Gauck podpisał ustawę ratyfikacyjną ESM. Niemcy są więc ostatnim krajem ze strefy euro, które ratyfikował przyszły mechanizm stabilizacyjny. Może więc rozpocząć działanie już w październiku tego roku. Ma już siedzibę w Luksemburgu oraz szefa. Jest nim Klaus Regling, obecny szef EFSF, tymczasowego mechanizmu stabilizacyjnego, którego działania przejmie w całości stały fundusz ESM. Wyposażony w środki sięgające 500 mld euro ESM dysponować będzie jeszcze 200 mld euro w postaci gwarancji zapewniających funduszowi wysoki rating, co powinno stanowić skuteczną zaporę przeciwko zakusom rynków finansowych.