Bój wideo o granice wolności

Na południu USA rośnie opór przeciwko kontrowersyjnym punktom kontrolnym straży granicznej

Aktualizacja: 02.02.2013 14:01 Publikacja: 02.02.2013 14:00

Patrole straży granicznej poszukują nielegalnych imigrantów nawet 100 mil od granicy

Patrole straży granicznej poszukują nielegalnych imigrantów nawet 100 mil od granicy

Foto: Archiwum

Na nagraniu wykonanym w sierpniu zeszłego roku przez kierowcę jadącego autostradą w okolicach miasta Laredo w Teksasie widać, jak samochód zwalnia, zbliżając się do budki kontrolnej U.S. Border Patrol (amerykańska straż graniczna). Po chwili funkcjonariusz zagląda do auta i pyta: „czy jest pan obywatelem USA?".

Kierowca uprzejmie informuje, że nie musi odpowiadać na to pytanie. Strażnik czerwienieje na twarzy i każe skierować auto do pobliskiej zatoczki. Po raz kolejny spotyka się z odmową.

Wściekły funkcjonariusz wzywa więc swojego przełożonego. Po jego przybyciu wywiązuje się spór na temat praw obywatelskich, podczas którego kierowca pyta się m.in., czy to wciąż Ameryka, czy może jednak nazistowskie Niemcy.

Starszy stopniem funkcjonariusz mówi w końcu: „wystarczy tylko, żeby powiedział pan, że jest obywatelem USA i może pan spokojnie odjechać". Na to kierowca: „ale dla mnie to jest kwestia zasad". W końcu zrezygnowani strażnicy dają za wygraną.

Odjeżdżając, kierowca przekręca kamerę w swoim kierunku i mówi zadowolony: „Widzieliście? Tak się właśnie sprzeciwia tyranii i niekonstytucyjnemu punktowi kontrolnemu!". Na koniec z ust młodego mężczyzny pochodzenia latynoskiego pada deklaracja, że to dopiero początek jego akcji uświadamiania społeczeństwa amerykańskiego o – jak twierdzi – łamaniu praw obywatelskich przez straż graniczną.

Cała scena wcale nie rozegrała się na przejściu granicznym, ale na autostradzie IH-35 w pobliżu miasta Laredo przy granicy z Meksykiem. Podobnych punktów kontrolnych jest na południu USA kilkadziesiąt. Część z nich jest stała, a część „lotna".

Punkty kontrolne mogą być stawiane w odległości do 100 mil od granicy. Władze twierdzą, że są one skuteczne w wyłapywaniu nielegalnych imigrantów, którym udało się przekroczyć granicę, a także w przechwytywaniu narkotyków.  Ale zwykli obywatele przemieszczający się w pasie przygranicznym albo narzekają na spowolnienia w ruchu, albo wskazują na łamanie praw obywatelskich.

W Internecie można się natknąć na wiele podobnych nagrań zrobionych na południu USA. W ostatnim czasie powstał tam swoisty „ruch oporu" grupujący tych, którzy nie godzą się na podobne kontrole. Pas, w którym znajdują się punkty kontrolne, nazywają oni wręcz strefą, gdzie nie obowiązuje konstytucja.

W odpowiedzi na oskarżenia strażnicy przypominają, że punkty kontrolne jeszcze w latach 70. zostały uznane przez Sąd Najwyższy za zgodne z konstytucją. Sędziowie stwierdzili wtedy, że jeżeli funkcjonariusze mają uzasadnione podejrzenie, że w pojeździe mogą znajdować się nielegalni imigranci, to mogą dokonać kontroli.

Wszystko rozbija się właśnie o kwestię „uzasadnionego podejrzenia". Członkowie „ruchu oporu" (w większości libertarianie) uważają, że władza federalna nadużywa swojego prawa.

Dla Amerykanów kontrole straży granicznej 100 mil od granicy są niekonstytucyjne

Metody oporu są różne. Jedni kłócą się ze strażnikami o swoje prawa, inni w ogóle nie odpowiadają na pytania, ale i tak często są w końcu przepuszczani bez kontroli. Zdarza się jednak też, że co bardziej krewcy strażnicy po prostu wyciągają niesubordynowanych kierowców z samochodu, choć starają się być przy tym ostrożni, wiedząc o włączonych kamerach.

Mężczyzna, który nakręcił przedstawione wyżej nagranie, zaznaczył, że został zainspirowany do tego przez pastora Stevena Andersona z Tempe w Arizonie. To właśnie on rozpropagował akcję nagrywania strażników.

– Kiedyś nie miałem nic przeciwko tym kontrolom, ale po jakimś czasie uderzyło mnie, że to, co oni robią, jest pogwałceniem moich praw. Strażnicy graniczni zachowują się, jakbym przekraczał granicę między państwami. To nie jest normalne, że za każdym razem, gdy jadę z Arizony do Kalifornii, muszę przechodzić przez cztery kontrole tego typu – mówi „Rz" pastor Anderson. – Zacząłem więc wozić ze sobą kamerę i postanowiłem nagrywać te kontrole, aby ludzie w innych częściach kraju widzieli, co się tu dzieje.

Jak twierdzi, odkąd przestał współpracować z U.S. Border Patrol, jedynie raz – spośród kilkuset prób kontroli – zdarzyło się, że nie pozwolono mu przejechać. – Zostałem obezwładniony paralizatorem, pobity i wyciągnięty z auta – mówi. Nagranie tego incydentu również dostępne jest w Internecie. Rok później sąd oczyścił pastora z zarzutu utrudniania kontroli. Dziś to pastor pozywa U.S. Border Patrol o odszkodowanie. Proces ma się zacząć latem.

Po raz kolejny o działalności U.S. Border Patrol zrobiło się głośno na południu USA, gdy w czerwcu zeszłego roku w Arizonie kontrola dotknęła byłego gubernatora tego stanu Raula Hectora Castro. Został on zatrzymany w dniu swoich 96. urodzin na trasie między Nogales a Tucson. Staruszek trzymany był przez 45 minut w 40-stopniowym upale.

„Ruchowi oporu" mocny argument ekonomiczny przeciwko punktom kontrolnym dał ostatnio do ręki Uniwersytet Arizony, który opublikował raport na temat ekonomicznych skutków obecności  U.S. Border Patrol na autostradzie I-19 na południu stanu. Wynika z niego, że z uwagi na spadek ruchu samochodowego, wywołany niedogodnościami ze strony straży granicznej, ceny nieruchomości poleciały w rejonie w dół, a lokalni przedsiębiorcy narzekają na spadek obrotów.

Za punkty kontrolne ostro wzięła się Amerykańska Unia Swobód Obywatelskich (ACLU), która w zeszłym roku podała do sądu U.S. Border Patrol, żądając zaprzestania kontroli. Zdaniem ACLU – dokonywane są one na podstawie oceny pochodzenia kierowców, i zbyt często bez „uzasadnionego podejrzenia".

Strażnicy stanowczo zaprzeczają, by przekraczali prawo przy podejmowaniu decyzji o sprawdzeniu legalności pobytu kierowców i pasażerów aut.

Jednego można być pewnym – dzięki nagraniom „ruchu oporu" materiału dowodowego będzie w tej sprawie aż nadto.

Na nagraniu wykonanym w sierpniu zeszłego roku przez kierowcę jadącego autostradą w okolicach miasta Laredo w Teksasie widać, jak samochód zwalnia, zbliżając się do budki kontrolnej U.S. Border Patrol (amerykańska straż graniczna). Po chwili funkcjonariusz zagląda do auta i pyta: „czy jest pan obywatelem USA?".

Kierowca uprzejmie informuje, że nie musi odpowiadać na to pytanie. Strażnik czerwienieje na twarzy i każe skierować auto do pobliskiej zatoczki. Po raz kolejny spotyka się z odmową.

Pozostało 92% artykułu
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1019
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1017