Polowanie na człowieka wzmiankowanego przez prasę jako „pan XI" trwało już od 2011 r. Wtedy to został zidentyfikowany jako szef gangu, który dokonywał porwań obywateli chińskich prowadzących biznesy w Wenezueli i wymuszał od firm i rodzin haracze za ich uwolnienie. 26-letni Xi sam zajmował się biznesem, ale kiedy jego firma upadła uznał, że wymuszanie pieniędzy od innych Chińczyków pozwoli mu odrobić straty.
Wenezuelczycy nie byli w stanie ukrócić działalności gangu ze względu na hermetyczność środowiska chińskich imigrantów i trudności językowe. Poprosili o pomoc rząd w Pekinie, który potraktował sprawę poważnie i wysłał do Wenezueli zespół dziewięciu detektywów. To właśnie z ich pomocą udało się schwytać kilku członków gangu.
Xi został już odesłany do Guangdong (Kanton) gdzie odbędzie się jego proces. Spodziewany jest wysoki wymiar kary, bowiem władze wyczulone są na przypadki naruszania dobrego imienia Chin za granicą.