Ciało 26-letniego Jairo Moiry Sandovala zostało znalezione na plaży ok. 170 km od stolicy Kostaryki. Ofiara miała ręce skrępowane na plecach, co ewidentnie wskazuje na egzekucje dokonaną przez grupę przestępczą. Prowincja Limoa, gdzie doszło do zabójstwa jest znana z aktywności grup mafijnych zajmujących się głównie przemytem narkotyków, ale nie gardzących także zyskami z zakazanego handlu rzadkimi zwierzętami. Właśnie tego typu przestępstwom przeciwstawiał się od kilu lat Sandoval.

Od kilku miesięcy zorganizowana przez niego grupa próbowała przekonywać mieszkańców wybrzeża Limoa, że praktykowane przez nich zbieranie jaj żółwi morskich grozi całkowitą zagładą kilku lokalnych gatunków tych zwierząt. Jednak czarnorynkowy handel jajami jest bardzo zyskowny, przynosząc jednemu zbieraczowi nawet 300 dolarów dziennie, nie mówiąc o znacznie większych zyskach pośredników. Dlatego, jak informuje kostarykańska gazeta "La Nacion", ekolodzy już w kwietniu otrzymywali pogróżki, a nieznani "życzliwi" kazali im się wynieść w ciągu kilku dni.

Jak powiedział Didiher Chacon, dyrektor organizacji "Widecast turtle" kilku członków patrolu ekologicznego zostało w zeszłym tygodniu porwanych i uwięzionych w porzuconym budynku. Kilku osobom udało się stamtąd uciec, jednak Sandoval nie zdołał się uwolnić. Prawdopodobnie wkrótce potem został zamordowany.

Śledztwo w sprawie zabójstwa trwa, jednak w Kostaryce podobne sprawy kończą się bez wykrycia sprawców.