Artykuł pochodzi z miesięcznika "Uważam Rze Historia"
W przypadku mojego dziadka o przeniesieniu się do rządowej szkoły średniej (tradycyjnego i solidnego gimnazjum nazywanego wtedy „carskim") zadecydował głównie jego poziom w zakresie nauk ścisłych, języków obcych i klasycznych. Polskim szkołom było do niego jeszcze dość daleko. Szkoły te, gdy rosyjskie władze oświatowe w roku 1905 zaczęły wycofywać się z prowadzonej intensywnie od 1879 r. rusyfikacji, otwierane były oficjalnie ze statutem szkół prywatnych. Wcześniej przerabiały program polskiego gimnazjum w warunkach na pół konspiracyjnych, pod przykryciem kursów i szkół zawodowych.
Dziadek mieszkał przy ul. Ogrodowej na bliskiej Woli i jak większość jego rówieśników, oszczędzał na biletach tramwajowych. Do nowej szkoły chodził co dzień na Pragę przez Most Pierwszy. Z niego widać było doskonale nawet przez teatralną lornetkę wskazówki zegara na zamku po jednej stronie, po drugiej – zegar na wieży jego szkoły, a gdy opadły liście, także zegar na wieży dworca Petersburskiego.
Która godzina jest na Pradze?
Zawsze mówił z satysfakcją, że „te patałachy Moskale nie umiały nawet przyzwoicie ustawić czasu strefowego swojej stolicy". Gdy zegar na wieży zamkowej pokazywał pełną godzinę, to minutowa wskazówka zegarów na szkole i dworcu zawsze uciekała do przodu, mijając zauważalnie następną godzinę.
Jednak zegary na szkole i dworcu wcale nie spieszyły się ani w Petersburgu nie ustalono niechlujnie czasu. Różnica czasu między zegarami na obu brzegach Wisły istniała naprawdę.