- W rejonie miejscowości Uspienka (obwód doniecki) pięcioma helikopterami przyleciało około 60 żołnierzy rosyjskich wojsk desantowych. Spodziewamy się ataku w miejscowości Amwrosiewka. Obecnie rosyjscy dywersanci przedostają się również do obwodu charkowskiego – poinformował w jednej z sieci społecznościowych Jarosław Gonczar, zastępca szefa ukraińskiego batalionu „Azow".
Tymczasem rzecznik ukraińskiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władymir Czepowoj oświadczył, że informacje te na razie się nie potwierdziły. – Nie potwierdzam i nie zaprzeczam, ponieważ obecnie pracujemy nad weryfikacją tych informacji – powiedział ukraińskiej agencji unian.net Czepowoj.
Potwierdziła się natomiast informacja o obecności rosyjskich czołgów na Ukrainie. Dziś rano kolumna składająca się z trzech czołgów, pięciu transporterów opancerzonych i dziesięciu ciężarówek przekroczyła rosyjsko-ukraińską granicę w obwodzie ługańskim. Co ciekawe, kilka godzin później były p.o. prezydenta Ukrainy Ołeksander Turczynow oświadczył, że ukraińskie siły zbrojne całkowicie opanowały sytuację na granicy, przez którą jednak ciągle przedostają się rosyjscy „ochotnicy".
- Mamy informację, że z rosyjskiej strony granicy ostrzeliwują pozycje funkcjonariuszy ukraińskiej straży granicznej. Jest to wyraźny dowód na podjęcie inwazji, jednak Moskwa twierdzi, że nic o tym nie wie – mówi „Rz" ppłk Dmitry Tymczuk, szef kijowskiego Centrum Oporu Informacyjnego.
W czwartek sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen poinformował, że Rosjanie prowadzą ćwiczenia wojskowe na na granicy z Ukrainą, gdzie zgromadzili kilka tysięcy żołnierzy, których obecność stanowi "znaczny krok wstecz" w wysiłkach na rzecz deeskalacji konfliktu.