Viktor Orbán stwierdził, że polityka nakładania na Rosję sankcji ekonomicznych jest błędem i „stoi w sprzeczności z interesem narodowym Węgier". Jego zdaniem takie działania „bardziej szkodzą nam niż Rosjanom". Jak się wyraził „sami sobie strzeliliśmy w stopę". Opinie te padły podczas tradycyjnego wywiadu, który premier Węgier udziela w każdy piątek publicznemu Radiu Kossuth w programie „180 minut".

Orbán stwierdził, że podziela podobne poglądy premiera Słowacji Roberta Fico i będzie szukał w Unii partnerów myślących podobnie jak oni. Przyznał przy tym, że niestety uzasadniona jest krytyka Węgier ze strony NATO z powodu zbyt niskich nakładów na obronę narodową. Jak powiedział wynoszą one obecnie około 1 proc. PKB zamiast wymaganych przez NATO 2 proc. „Nasi sojusznicy maja do nas słuszne pretensje, że jesteśmy krajem który swoje bezpieczeństwo wiąże głównie z członkostwem w NATO, a tymczasem nie wypełniamy naszych zobowiązań dotyczących finansowania kosztów wspólnego bezpieczeństwa" - stwierdził samokrytycznie.

W piątek na słowa premiera Węgier ostro zareagował przebywający na spotkaniu szefów dyplomacji państw unijnych w Brukseli Linas Antanas Linkevicius, minister spraw zagranicznych Litwy. Stwierdził on, że „lepiej sobie strzelić w stopę, niż w głowę". Równie krytycznie wypowiedzieli się jego koledzy z Łotwy i Szwecji. Uznali oni, że sankcje powinny być wręcz zaostrzane, o ile polityka Rosji nadal będzie nakierowana na destabilizowanie Ukrainy i wspieranie „powstania" w Donbasie.

Minister spraw zagranicznych Szwecji Carl Bildt uznał, że rosyjskie embargo na żywność z Państw UE miało je skłócić, ale ten cel nie zostanie osiągnięty., Znacznie bardziej prawdopodobne jest jego zdaniem to, że skutki tej polityki odczuje rosyjska klasa średnia, która zacznie zadawać niewygodne pytania o sens poczynań Kremla.