Premier Manuel Valls wraz z towarzyszącymi mu dwoma ministrami strzelaniny nawet nie słyszał, ale kule strzelających do siebie dwu gangów latały wokół samochodu Pierre'a-Marie Bourniquela, szefa marsylskiej policji. Na wieść o ulicznej potyczce w północnej dzielnicy miasta, La Castellane, udał się tam natychmiast, włączając syrenę na swym samochodzie.
Jak pisze „Le Figaro", miał nadzieję, że dźwięk syreny skłoni walczących do przerwania ognia. Tak się nie stało. Uzbrojeni w kałasznikowy mężczyźni przemieszczali się swobodnie po mieście na skuterach, strzelając do siebie. Jeden z nich ostrzeliwał teren z lokalnej wieży. Walka toczyć się mogła o kontrolę nad jednym z punktów dystrybucji narkotyków. Możliwe też, że były to porachunki związane z rozpoczynającym się procesem jednego z mafiosów oskarżonego o morderstwo innego szefa gangu.