Zamachowiec, który miał być związany z Al-Kaidą (należał do organizacji Front al-Nusra), wysadził się w powietrze na posterunku armii w północnej części Aleppo. Eksplozję - jak twierdzą przedstawiciele Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka - słychać było w całym mieście.
W Aleppo wciąż toczą się walki między siłami rządowymi, a rebeliantami, kontrolującymi część miasta.
Tymczasem prezydent USA Barack Obama zapowiedział, że Stany Zjednoczone będą intensywniej wspierać umiarkowaną syryjską opozycję oraz zintensyfikują działania wymierzone w kontrolujące część Syrii Państwo Islamskie uderzając m.in. w źródła finansowania IS. Obama zaznaczył przy tym, że na razie nie ma żadnych planów dotyczących wysłania na Bliski Wschód dodatkowych amerykańskich żołnierzy.