Reklama

Gościna z własnej woli

Polska zgodzi się na przyjęcie 12 tys. uchodźców, ale dobrowolnie, a nie z nakazu Brukseli. Taki kompromis rysuje się przed szczytem przywódców Unii w środę.

Aktualizacja: 21.09.2015 21:35 Publikacja: 20.09.2015 21:00

Gościna z własnej woli

Foto: AFP

Zmiana jest bardzo ważna, bo sposób, w jaki zostanie teraz podzielona jednorazowa pula 120 tys. uchodźców, będzie precedensem dla stałego systemu rozlokowania uchodźców, który ma zostać ustalony przez przywódców UE w ciągu kilku miesięcy.

– Chcemy rozmawiać tak starannie o obecnym, wyjątkowym mechanizmie, bo ustalone teraz rozwiązania będą miały wpływ na to, co jest najważniejsze, czyli system trwały. A tam musimy zapewnić jak najsilniejszą kontrolę państw członkowskich przy podejmowaniu decyzji – mówił w ubiegłym tygodniu „Rz" sekretarz stanu ds. europejskich Rafał Trzaskowski.

Niemcy nie będą się upierać

Wygląda na to, że polski postulat od tego czasu został uwzględniony.

– Nie będziemy już forsować obowiązkowego systemu podziału uchodźców między kraje Unii. Taki system byłby bardzo poważnym czynnikiem przyciągania imigrantów do Europy – mówi „Rz" wysokiej rangi urzędnik Komisji Europejskiej.

Zaledwie dwa tygodnie temu szef KE Jean-Claude Juncker przedstawiał w Parlamencie Europejskim obligatoryjny i trwały plan podziału uchodźców.

Reklama
Reklama

Ustępstwo Brukseli to jednak nie tylko wynik oporu Polski i innych krajów Europy Środkowej. Obowiązkowemu systemowi niechętne są także niektóre czołowe kraje „starej" Unii, w tym Hiszpania i Francja. Gdyby Paryż miał przyjmować z automatu około 20 proc. wszystkich uchodźców trafiających do Niemiec, musiałby rocznie udzielać gościny nawet 150–200 tys. imigrantom, a to byłaby recepta na zwycięstwo w wyborach prezydenckich 2017 roku Marine Le Pen.

W czwartek szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier zagroził, że decyzja co do podziału uchodźców zostanie podjęta na środowym szczycie poprzez głosowanie kwalifikowaną większością głosów, a nie na zasadzie konsensusu. Na to pozwala co prawda traktat lizboński, jednak podejmowanie w taki sposób strategicznych rozstrzygnięć wbrew woli państw członkowskich jest w Brukseli niezwykle rzadkie. Teraz okazuje się jednak, że w razie utrzymania obowiązkowego systemu podziału Niemcy wcale nie musiałyby wygrać takiego głosowania.

– Jeśli Polska przyjmie dobrowolnie liczbę uchodźców, jaką przypisała jej Komisja Europejska, nie będziemy upierać się przy obowiązkowym charakterze systemu podziału – mówi „Rz" niemiecki dyplomata.

W czasie weekendu premier Ewa Kopacz już zdawała się przygotowywać polską opinię do szykującego się kompromisu.

– Te 10–12 tys. osób, o których się teraz spekuluje, to mniej, niż przychodzi na mecze Legii. Mówimy o symbolicznej kwocie, symbolicznej liczbie. My jesteśmy przygotowani na dużo więcej, niż nam proponują, ale my też chcemy, żeby o swoich sprawach – czyli o polskich sprawach – decydować tu w Warszawie – przekonywała szefowa rządu.

Mniej praw dla uchodźców

– Nie możemy dać sobie narzucić rozwiązań w tak ważnej sprawie. To nie byłoby zgodne z duchem europejskim – potwierdził w Kielcach szef MSZ Grzegorz Schetyna.

Reklama
Reklama

Niemcy są gotowe na kompromis w sprawie podziału imigrantów, bo w coraz większym stopniu zdają sobie sprawę, że nie to zdecyduje o powstrzymaniu fali uchodźców. MSW w Berlinie szykuje już projekt ustawy radykalnie ograniczający prawa uchodźców.

Zgodnie z nim ci, którzy przybyli do RFN poprzez inny kraj Unii, natychmiast byliby tam odsyłani samolotem. Jedyna dla nich pomoc sprowadzałaby się do prowiantu na drogę: nawet w czasie krótkiego pobytu w Niemczech nie mieliby prawa ani do kwatery, ani do opieki zdrowotnej. Angela Merkel ma nadzieję, że w ten sposób wymusi przede wszystkim na Grecji zaostrzenie kontroli granicznych i sprawne oddzielanie uchodźców od emigrantów ekonomicznych. To radykalna zmiana stanowiska kanclerz, która zaledwie dwa tygodnie temu ogłaszała, że Berlin jest gotowy przyjąć dowolną liczbę uchodźców, w tym roku nawet 800 tys. osób. Niemcy chcą zresztą także ograniczyć prawa przyjezdnych z tzw. państw pewnych, głównie krajów bałkańskich, w okresie, gdy rozpatrywany jest ich wniosek o azyl. Nie mieliby już dostawać kieszonkowego, a wszelkie świadczenia na przeżycie byłyby przekazywane bezpośrednio w naturze. Projekt ustawy ujawniła fundacja Pro Asyl, która stara się wspierać prawa imigrantów.

Spór na Bałkanach

Zaostrzenie stanowiska Niemiec to przede wszystkim kłopot dla krajów, które znajdują się na bałkańskim szlaku uchodźców. We wtorek premier Viktor Orbán zamknął granicę między Węgrami i Serbią, przez którą od początku roku przeszło już 170 tys. uciekinierów.

W ostatnich dniach uchodźcy zaczęli kierować się do Chorwacji i Słowenii, aby dalej dostać się do Austrii. Ale na widok nawet 20 tys. imigrantów przemieszczających się dziennie przez terytorium ich kraju, chorwackie władze spanikowały. I pod eskortą wojska odstawiły cudzoziemców do Węgier.

– Strategia Węgier zamknięcia granicy jest niezrozumiała. Ta wędrówka ludów to jest najgorsza rzecz, jaką widziałem w Chorwacji od wojny w byłej Jugosławii – przyznał premier Chorwacji Zoran Milanović. – Chorwacja kłamie nam w twarz, nie przestrzega europejskiego prawa – odparł na to szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto.

Węgry ostatecznie odstawiły w niedzielę pociągami przynajmniej 10 tys. uchodźców do Austrii.

Reklama
Reklama

– Jeśli nie będzie między krajami Unii porozumienia, jak rozłożyć ten ciężar, samo sedno integracji zostanie podane w wątpliwość – ostrzega Peter Sutherland, pełnomocnik ds. migracji międzynarodowych ONZ.

Świat
Podcast „Rzecz o geopolityce”: Azja Centralna w cieniu mocarstw. Jaka przyszłość Rosji?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1325
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1324
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1323
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1322
Reklama
Reklama