Reuters twierdzi, że nie da się ocenić, ilu spośród 50 tys. uchodźców z Iraku to oficerowie i żołnierze irackich sił zbrojnych, policji, sił specjalnych i szyickich milicji. Z rozmów z irackimi politykami wynika jednak, że takie przypadki dezercji są coraz częstsze.
To oznacza, że państwo irackie ma coraz więcej problemów z utrzymaniem dyscypliny w swoich strukturach siłowych. Z powodu kiepskiego morale iracka armia nie jest w stanie przeprowadzić skutecznej ofensywy przeciwko Państwu Islamskiemu.
Oficjalnie iracki MON twierdzi, że liczbę dezercji z irackiej armii można oceniać w dziesiątkach. Jednak Reuters cytuje doradcę dowódcy sił kurdyjskich na północy kraju, według którego skala dezercji wśród Kurdów "budzi niepokój".
Dziennikarz agencji cytuje 22-letniego członka policyjnych sił specjalnych, który postanowił wyemigrować do Europy po śmierci swego brata w walkach z IS: - Warto walczyć za Irak, ale nie warto walczyć za ten rząd. Oni o nas w ogóle nie myślą.
Członek sił specjalnych w Ramadi, gdzie trwają ciężkie walki z islamistami twierdzi, że z jego oddziału uciekło poza Irak stu żołnierzy w ciągu pół roku.