W Jekaterynburgu ruszył proces kobiety oskarżonej o wspieranie terrorystów. Jekaterinie Wołogżeninowej, która samotnie wychowuje 12-letnią córkę, grożą nawet cztery lata więzienia. Wszystko dlatego, że kobieta publikowała oraz lajkowała proukraińskie posty w jednej z popularnych w Rosji sieci społecznościowych. Wołogżeninowa zamieszczała na swoim profilu linki do materiałów związanych z sytuacją na wschodzie Ukrainy. Treść tych materiałów była rozbieżna z informacjami, która codziennie przedstawia rosyjska propaganda.
Rosyjskojęzyczna telewizja internetowa „Nastojaszczeje wriemia" (Teraźniejsze czasy) poinformowała, że Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji uznała publikowane przez kobietę materiały za ekstremistyczne. W jej mieszkaniu przeprowadzono rewizje, skonfiskowano tablet, komputer oraz telefon komórkowy.
Kilka dni temu Wołogżeninowa oficjalnie usłyszała zarzuty. Oskarża się ją o „nawoływanie do nienawiści wobec różnych grup społecznych, ochotników z Rosji oraz tych, którzy walczą po stronie <powstańców> w Donbasie oraz przedstawicieli rosyjskich władz". Mimo, że sprawa dopiero ruszyła w sądzie Jekaterynburgu, nazwisko kobiety pojawiło się na liście osób „wspierających terroryzm", opublikowanej na stronie Federalnej Służby Nadzoru Finansowo-Budżetowego Rosji. W związku z tym, w obawie przed zamiarem „finansowania terrorystów", wszystkie konta samotnej matki zostały zablokowane do zakończenia procesu sądowego.
Lokalna prokuratura twierdzi, że autorzy materiałów, które udostępniała Wołogżeninowa na swoim profilu, uznani są w Rosji za ekstremistów. Kobiecie grożą nawet cztery lata więzienia. - Kopiowanie i udostępnianie tych materiałów jest przestępstwem. W związku z tym kobiecie zostały postawione zarzuty zgodnie z kodeksem karnym Federacji Rosyjskiej – tłumaczy zastępca prokuratora obwodu swierdłowskiego Marina Kanatowa, cytowana przez „Nastojaszczeje wriemia". Co ciekawe, jeden z materiałów za udostępnienie których Wołogżeninowa usłyszała zarzuty miała tytuł „Ukraińcy byli, są i będą wolni".