Zaledwie 11 dni po objęciu władzy rząd centroprawicowy premiera Pedra Passosa Coelha stracił w tym tygodniu większość w parlamencie. Poszło o politykę cięć i oszczędności budżetowych.
Wszystko wskazuje na to, że następcą Coelha będzie socjalista Antonio Costa wspierany przez komunistów, Zielonych oraz Blok Lewicowy, ugrupowanie utrzymujące kontakty z grecką Syrizą. A to może oznaczać wiele problemów dla strefy euro, podobnych do tych, jakie zafundowała Europie nie tak dawno Syriza. Partnerów nowego rządu Portugalii niewiele łączy, poza jedną sprawą: dążeniem do złagodzenia skutków cięć i oszczędności budżetowych.
Portugalia zobowiązała się do takiego reżimu cztery lata temu w zamian za 78 mld euro pomocy, co pozwoliło uniknąć bankructwa w następstwie kryzysu finansowego. Portugalia wyszła na prostą, ale kosztem wielu wyrzeczeń. Premier Coelho zdołał wprawdzie przed miesiącem wygrać wybory, mimo że to jego pierwszy rząd zaakceptował pakiet pomocowy UE, Europejskiego Banku Centralnego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Od tego czasu ciął pensje urzędników państwowych i emerytury. Wprowadził też największe podwyżki podatków od czasów obalenia dyktatury w 1974 roku. Wszystko to przyniosło spodziewane rezultaty w postaci powrotu Portugalii na międzynarodowe rynki finansowe oraz na ścieżkę wzrostu gospodarczego. Zdaniem socjalistów i ich sojuszników czas już najwyższy, aby poluzować gorset oszczędności narzuconych przez wierzycieli. Nie wiadomo, jakie dokładnie będzie stanowisko przyszłego rządu ani kiedy powstanie.
W każdym razie Bruksela obserwuje wydarzenia w Lizbonie z największą uwagą, zawiadamiając oficjalnie, że liczy na dotrzymanie zobowiązań przez Portugalię. Jednak jej przykład może być zaraźliwy, zwłaszcza że ma miejsce po Grecji. Bunt rządu Syrizy wobec wierzycieli zaowocował nie tylko nowym pakietem pomocowym w wysokości 86 mld euro, ale i nieformalną obietnicą umorzenia w przyszłości części długów. Lewicowy rząd w Lizbonie może pokusić się o próbę uzyskania podobnych koncesji. Potem może przyjść kolej na Hiszpanię, gdzie rośnie w siłę populistyczne Podemos.