Szef Wszechrosyjskiego Związku Kibiców Aleksander Szprygin został wydalony z Francji obok innych 19 rosyjskich kiboli biorących udział w zamieszkach w Marsylii. Zarzucono im zakłócanie porządku publicznego i ukarano deportacją. Sprawa ta wywołała ostrą reakcję Rosji. Francuski ambasador w Moskwie został wezwany w trybie pilnym do MSZ gdzie wręczono mu notę protestacyjną.
Można to łatwo zrozumieć, ponieważ Szprygin nie ukrywa swej znajomości z prezydentem Putinem, a ich wspólne zdjęcia można bez trudu znaleźć w internecie. Sam Szprygin po wylądowaniu na lotnisku Szeremietiewo zapowiedział powrót na Euro 2016 na poniedziałkowy (20.06) mecz Rosji z Walią.
"Mamy wszystko zabukowane"
- Jestem kibicem. Mecz w Tuluzie zadecyduje o wszystkim. Naprawdę chętnie bym go obejrzał na stadionie, mamy już wszystko zabukowane. Chcę tam pojechać - powiedział Szprygin na lotnisku. Skrytykował przy tym bardzo ostro niedomagania francuskich służb porządkowych, które w jego przekonaniu, nie poradziły sobie z zadaniem zapewnienia bezpieczeństwa podczas meczów na Euro 2016.
- Wciąż dochodzi do zamieszek na trybunach, co chwila toczą się na nich jakieś walki. Awanturują się nie tylko Rosjanie, Anglicy też brali udział w bijatyce. Kibice z Irlandii Północnej pobili się z Polakami, Niemcy z Ukraińcami, a Chorwaci wdali się w bijatykę z Turkami. I tak jest w kółko - powiedział Szprygin, usiłując usprawiedliwić wyjątkowo agresywną postawę rosyjskich kiboli, których się dziś krytykuje w całej Europie za to, co pokazali na ulicach Marsylii.
Kibice, kibole czy może specnaz?
Rosyjscy chuligani cieszą się w Europie złą sławą. Z drugiej strony podziwia się ich umiejętności w walce wręcz. "Jak to możliwe, żeby 200 Rosjan pogoniło kota paru tysiącom Anglików?", powiedział ironicznie prezydent Putin, zapytany w dyskusji w ramach forum gospodarczego w Sankt Petersburgu o jego osobistą ocenę starć pomiędzy kibicami z Rosji i Wielkiej Brytanii po meczu z Anglią w Marsylii. Zapewnił jednak, że żałuje iż doszło do zakłócenia porządku publicznego i zapewnił, że taka sytuacja na pewno nie powtórzy się podczas mistrzostw świata w Rosji w roku 2018.