Rz: 24 czerwca poznamy oficjalne wyniki brytyjskiego referendum. Załóżmy, że wygrają zwolennicy Brexitu. Co stanie się tego dnia?
Jean-Claude Piris: Referendum nie ma żadnych natychmiastowych prawnych konsekwencji. Te będzie miał dopiero list z deklaracją chęci wyjścia kraju z UE, który wyśle brytyjski premier. To może nastąpić od razu, ale Brexit może też spowodować zmianę rządu, wtedy dopiero nowy premier wysłałby taką notyfikację. I dopiero od tego dnia rozpoczynają się negocjacje, które według traktatu powinny potrwać dwa lata. To jest czas na przygotowanie warunków rozwodu, ale jeszcze nie na uzgodnienie przyszłego modelu stosunków. To drugie nastąpi dopiero wtedy, gdy Wielka Brytania stanie się dla UE krajem trzecim, czyli pod dwóch latach negocjacji.
Niektórzy mówią, że dwa lata to za mało. Czy można przedłużyć negocjacje rozwodowe?
Tak, traktat przewiduje, że można to jednomyślnie zrobić. I nie ma żadnego limitu czasowego. Ale sądzę, że dwa–trzy lata powinny wystarczyć. Przy czym w tym okresie Wielka Brytania pozostaje pełnym członkiem UE, ze wszystkimi prawami i obowiązkami.
Czy w czasie dwuletnich negocjacji rozwodowych można już dyskutować o nowym modelu relacji?