Korespondencja z Londynu
Elżbieta przyjechała 12 lat temu z jednej z miejscowości województwa świętokrzyskiego do córki do Londynu. Niedługo potem dołączył jej mąż. Ona – sprząta, on – pracuje na budowie. Typowy układ wśród Polaków, którzy masowo przyjechali do Wielkiej Brytanii po przyjęciu Polski do Wspólnoty.
– Do tej pory nie wystąpiłam o kartę rezydenta, mąż też nie. Jeżeli będzie trzeba, to wyjedziemy. Tu nie jest tak świetnie, jak się w Polsce mówi, nie ma o co się zabijać – mówi „Rzeczpospolitej" z uśmiechem.
Zgodnie z nowymi przepisami wprowadzonymi w listopadzie ub.r. każdy, kto udowodni, że przez pięć lat nieprzerwanie pracował legalnie w Wielkiej Brytanii, ma prawo do karty rezydenta, a rok później może wystąpić o prawo pobytu. Niewielu Polaków się o to pokusiło.
– Nikt sobie nie wyobrażał, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii, że trzeba będzie czegoś więcej niż paszport europejski. Teraz wszyscy dzwonią do nas z pytaniem, czy trzeba już się pakować, wracać do kraju – przyznaje Adriana Chodakowska, redaktor naczelna portalu londynek.net.