Rok od ustanowienia przez Komisję Europejskiej kwot dla każdego z krajów Wspólnoty udało się ulokować zaledwie 5 tys. przyjezdnych z Włoch i Grecji. To niespełna 3 proc. osób objętych programem.
Realokacja ma co prawda trwać jeszcze rok, ale nikt nie ma złudzeń, że w tym czasie sytuacja się zmieni. Entuzjazmu do przyjmowania uchodźców nie ma właściwie w żadnym kraju Unii. Podobnie jak Węgry i Austria także Polska, która zobowiązała się przyjąć 6182 uchodźców, do tej pory nie sprowadziła ani jednego imigranta. Ale Hiszpania, która obiecała ulokować u siebie 9 tys. osób, zaprosiła ich ledwie 200, Szwecja na prawie 4 tys. uchodźców sprowadziła tylko 39 osób, a Belgia na obiecanych 3,7 tys. osób ma ich 119. Bardziej znaczącą liczbę imigrantów przyjęli tylko Francuzi (ok. 10 proc. spośród obiecanych 18 tys.), Holendrzy (600 na 5,3 tys.) czy Finowie (600 na 1,4 tys.). Natomiast Niemcy, inicjatorzy programu, choć obiecali sprowadzić z innych krajów Unii 27,7 tys. uchodźców, przyjęli ich w ramach realokacji… 62.
– To pokazuje, że już nawet sama Angela Merkel nie wierzy w ten program. To prawda, że tylko w ubiegłym roku do Niemiec przyjechało ponad milion uchodźców, ale na zaproszenie samej kanclerz. Udział w systemie realokacji to co innego – mówi „Rz” dyplomata Rady UE.
Bruksela się poddaje
W tej sytuacji Komisja Europejska uznała sprawę za przegraną. – Nie zamierzamy występować o odnowienie tego programu, nie będziemy proponować kolejnej kwoty uchodźców do podziału – mówi „Rz” Markus Lammert, rzecznik Komisji Europejskiej. – Nie będziemy występować na drogę prawną, aby ukarać te państwa Unii, które nie wypełniają swoich zobowiązań – zapowiada.