Protestujący sformowali żywy łańcuch wokół ośrodka dla uchodźców - w efekcie, wbrew pierwotnym planom, deportacja rodziny nie rozpoczęła się w południe. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, musieli wezwać wsparcie. Kiedy funkcjonariusze zostali zaatakowani przez część protestujących - musieli też użyć przeciwko nim gazu pieprzowego.
O 16:45 na miejsce przybyły policyjne posiłki - i ostatecznie do 18 Afgańczyków udało się zabrać z ośrodka dla uchodźców. W protestach przeciwko deportacji brało udział kilkadziesiąt osób.
Inspektor policji, Jari Kinnunen relacjonował, że policja próbowała poradzić sobie z zaistniałą sytuacją bez użycia siły, "negocjując tak długo, jak było to wymagane".
Deportowana rodzina - mąż, żona i ośmiomiesięczne dziecko - pochodzą z Ghazni w Afganistanie. Do Finlandii uciekli dwa lata temu - wcześniej mężczyzna pracował w mieście jako taksówkarz.
Mężczyzna twierdzi, że rodzina nie może wrócić do Afganistanu, ponieważ grożą im tam prześladowania ze względu na wyznawaną przez nich religię (są szyitami, podczas gdy 80 proc. mieszkańców Afganistanu, w tym walczący z legalnymi władzami talibowie - są sunnitami).