– Gdy okrzepliśmy na froncie, wróg coraz bardziej stawia na atakowanie od tyłu, cios w plecy, destabilizować sytuację w kraju. Moskwa nie szczędzi (na to) pieniędzy – powiedział prezydent Petro Poroszenko o swoim oponencie.
Ukraińska prokuratura oskarża byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, że pieniądze na działalność polityczną dostawał od zbiegłego do Moskwy ukraińskiego oligarchy Sergieja Kurczenki. – Takie zarzuty okazały się społecznie nośne, nawet niektórzy opozycyjni wobec Poroszenki deputowani zażądali od Saakaszwilego, by wyjaśnił, skąd ma pieniądze – powiedział „Rzeczpospolitej” kijowski politolog Wołodymyr Fesenko.
– Na oczy go nie widziałem – odpowiadał na to Saakaszwili. Po próbie aresztowania we wtorek – gdy uciekł na dach kamienicy przed oddziałem specjalnym, a potem został odbity przez swoich zwolenników – cały czas przebywa w namiotowym miasteczku pod parlamentem. Namioty rozbili jeszcze w listopadzie opozycjoniści protestujący przeciw polityce Poroszenki, związani ze środowiskiem batalionów ochotniczych.
– Czuję się jak Harry Houdini (amerykański iluzjonista, specjalista od ucieczek z najbardziej nieprawdopodobnych miejsc – red.) – mówił dziennikarzom Saakaszwili, pokazując kajdanki, w które jakoby chcieli go zakuć we wtorek. Według niedoszłego więźnia w czasie zatrzymania pracownicy służb specjalnych szeptali mu na ucho przekleństwa na prezydenta Poroszenkę.
Kolejny raz próbowano go aresztować w środę rano. Policjanci wpadli do miasteczka namiotowego, ale na szczęście dla Gruzina pomylili namioty. Doszło jednak do bójki z protestującymi, co najmniej dziesięć osób zostało rannych. Po odparciu policji opozycjoniści zaczęli budować barykady wokół miasteczka i zbierać uzbrojenie: pałki, gaśnice etc.