Aivars Ozolinš: Wydawało się, że głównym celem będzie Łotwa

Nie odczuwamy strachu, raczej zaniepokojenie, i to nie sytuacją u nas, ale u sąsiadów - mówi łotewski publicysta i komentator Aivars Ozolinš.

Publikacja: 15.11.2021 21:00

Żołnierz Łotewskich Narodowych Sił Zbrojnych patrolujący granicę z Białorusią, 28 września br.

Żołnierz Łotewskich Narodowych Sił Zbrojnych patrolujący granicę z Białorusią, 28 września br.

Foto: PAP/EPA/VALDA KALNINA

Łotewski minister obrony ogłosił rozpoczęcie manewrów trzech tysięcy żołnierzy w pobliżu granicy z Białorusią. Czy w Rydze zauważono jakieś sygnały koncentracji sił Łukaszenki, a może zbierania imigrantów z drugiej strony granicy?

Manewry planowane były wcześniej, teraz tylko głośno o nich poinformowano. Po prostu ze względu na ogólną sytuację, a nie jakieś szczególne informacje z drugiej strony granicy. My obecnie nie odczuwamy nacisku ze strony Białorusi.

Czytaj więcej

W co gra Rosja w sprawie Białorusi? Chodzi o zerwanie relacji pomiędzy Mińskiem a Zachodem

Na Łotwie obecnie sytuacja jest dość specyficzna

Wszyscy natomiast są u nas zgodni, że to, co się dzieje – szczególnie na granicy z Polską, a wcześniej i u nas – to operacja specjalna organizowana przez Łukaszenkę do spółki z Putinem.

Ale przecież i Łotwa była celem tej operacji.

Tak, ale to było latem, w sierpniu–wrześniu. Najpierw była Litwa, a potem my. Wtedy rzeczywiście prawie codziennie pojawiały się informacje o kolejnych grupach imigrantów, którzy próbowali przejść granicę i których zawrócono. Ale to, co się działo, nie daje się nawet porównać do obecnej sytuacji na waszej granicy. Jeszcze pod koniec lata pojawiały się jednak informacje, że po Litwie to my będziemy głównym celem tego ataku. Najwyraźniej jednak jego dowódcy wybrali wasz kraj, nie wiem dlaczego. W sumie jedynym państwem regionu, który uniknął problemów, jest Estonia, szczęśliwie niegranicząca z Białorusią.

Czytaj więcej

Sankcje Unii i obrona granicy nie odwiodły Białorusi od ściągania migrantów

Przy czym oczywiście od sierpnia, odkąd pojawiły się problemy z imigrantami na granicy, nasza policja i wojsko jest w stanie podwyższonej gotowości.

A nie pojawiły się jakieś kłopoty na waszej granicy z Rosją?

Nie, tam jest spokojnie.

Czy łotewskie władze wprowadziły na granicy z Białorusią stan wyjątkowy?

Na razie nie, choć ogłoszono taki u sąsiadów, na Litwie. U nas nawet dziennikarze mogą dotrzeć na granicę, z tym że ponieważ to strefa przygraniczna, to muszą wyjazdy uzgadniać ze Strażą Graniczną. Ale to normalna procedura.

Czytaj więcej

Straż Graniczna zdecyduje, kto zobaczy granicę

Na Łotwie obecnie sytuacja jest dość specyficzna. Właśnie w poniedziałek w całym kraju skończył się rodzaj stanu wyjątkowego, czyli lockdown. W tej sytuacji pandemia jest problemem numer jeden, a zagrożenie falą migrantów z Białorusi i problemy granicy są dopiero na drugim miejscu.

Czy opozycja bardzo protestuje przeciw działaniom rządu?

W tej sprawie nie widać specjalnego podziału na rządzących i opozycję. Ta ostatnia oczywiście krytykuje poszczególne decyzje władz, ale taką ma pracę. Ostatnio na przykład dyskutowany jest problem grodzenia granicy. Płoty miały być gotowe już dwa lata temu, ale wybuchł skandal z firmą dostarczającą drut na ogrodzenia. No i opozycja ma pretensje, że tych płotów jeszcze nie ma.

Część opozycji z kolei zaczęła mówić o kryzysie humanitarnym, mając rzecz jasna na myśli sytuację imigrantów. Ale nie bardzo wiadomo, jak moglibyśmy pomóc tym ludziom, znajdującym się co prawda w potrzebie, ale na terenie nieprzyjaznego nam państwa.

Życie na Łotwie toczy się więc spokojnie?

Nie ma atmosfery strachu. Jeśli już, to można to określić jako zaniepokojenie w społeczeństwie. Ale nazwałbym je „solidarnym zaniepokojeniem” – raczej nie o siebie, ale o sąsiadów, z powodu Litwy, Polski, a ostatnio i Ukrainy. To znaczy trwają dyskusje, czy Rosja spróbuje zaatakować „korytarz suwalski”, czy może jednak uderzy na Ukrainę, wokół której koncentruje swoje wojska. Specjalnego strachu jednak nie ma.

Łotewski minister obrony ogłosił rozpoczęcie manewrów trzech tysięcy żołnierzy w pobliżu granicy z Białorusią. Czy w Rydze zauważono jakieś sygnały koncentracji sił Łukaszenki, a może zbierania imigrantów z drugiej strony granicy?

Manewry planowane były wcześniej, teraz tylko głośno o nich poinformowano. Po prostu ze względu na ogólną sytuację, a nie jakieś szczególne informacje z drugiej strony granicy. My obecnie nie odczuwamy nacisku ze strony Białorusi.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790