Rzeczpospolita: Od momentu referendum słyszę ciągle, że brexit będzie zły dla UE, ale nawet gorszy dla Wielkiej Brytanii. Politycy, dziennikarze, eksperci utrzymują, że to będzie dla Brytyjczyków katastrofa. Pan uważa coś wręcz przeciwnego. Właśnie wyszła pana książka „Brexit będzie sukcesem”. Dlaczego?
Marc Roche: Brexit jest faktem. Jestem pewien, że nie będzie drugiego referendum. Wielka Brytania wyjdzie z UE 29 marca 2019 r., potem ewentualnie będzie okres przejściowy do końca 2020 r. Byłem w obozie remainers (zwolenników pozostania Wielkiej Brytanii w UE – red.). Z oczywistych powodów: urodziłem się w Brukseli, wyrosłem w cieniu unijnych instytucji, moi rodzice, którzy byli polskimi Żydami, zawsze mówili po wojnie: trzeba iść dalej, trzeba pokoju, pogodzenia się. Od momentu, gdy przyjechałem do Wielkiej Brytanii w 1985 r. jako korespondent „Le Soir”, zawsze uważałem, że Brytyjczycy są zadowoleni ze swojego statusu w UE. Niejako jedną nogą w Unii, jedną poza. Z wynegocjowanymi wieloma wyjątkami i zachowaniem suwerenności w kilku dziedzinach. Myliłem się. Nie byli zadowoleni i większość zagłosowała za brexitem. Po referendum byłem zszokowany, widząc, jak wszyscy moi belgijscy i europejscy przyjaciele: nie ma życia poza UE. Wielką Brytanię poza UE czeka katastrofa, Brytyjczycy skazani są na zagładę. Stopniowo dochodziłem do wniosku, że to oni się mylą. Mieszkam w Wielkiej Brytanii od ponad 30 lat, kocham ten kraj. Żałuję negatywnego wyniku referendum. Ale jestem przekonany, że kraj skorzysta na wyjściu z UE. Przestanie być silnie związana z Europą, wróci do swojego tradycyjnego statusu na przecięciu kręgów europejskiego, amerykańskiego i Commonwealth.
Co sprawiło, że zmienił pan zdanie?
Przeanalizowałem, jakie są mocne strony Wielkiej Brytanii. To status kraju trochę jak raj podatkowy dla firm, globalny status języka angielskiego, akceptacja dla nierówności społecznych, deregulacja w miejscu pracy, rozwiązanie problemu migracji, unicestwienie skrajnie prawicowego populizmu, brak patriotyzmu gospodarczego, możliwość swobodnej sprzedaży materiałów nuklearnych Chinom itd. Można by wymieniać dalej. W krótkim okresie mogą być jakieś turbulencje, to w dłuższej perspektywie, niezależnie od tego, jaka umowa zostanie podpisana, Wielka Brytania na tym skorzysta.
Jako Polka zawsze miałam wrażenie, że brexit nastąpił, bo Tony Blair po rozszerzeniu UE w 2004 r. wpuścił na brytyjski rynek pracy milion Polaków. To doprowadziło do napięć społecznych i w końcu do głosowania przeciw UE. Czy to był faktyczny powód?