Chociaż stało się to dzień po tym, jak prezydent George W. Bush wezwał Turcję do szybkiego zakończenia irackiej operacji, władze stanowczo zaprzeczają, by ugięły się pod presją potężnego sojusznika.
„Cel, jaki sobie postawiliśmy, został osiągnięty. Oczywiście nie udało nam się zniszczyć wszystkich baz Partii Pracujących Kurdystanu (PKK), ale pokazaliśmy tej organizacji, że północny Irak nie jest już dla niej oazą bezpieczeństwa” – ogłosił turecki Sztab Generalny.
Bezludne pogranicze od kilku dekad służy trzem tysiącom kurdyjskich separatystów jako baza wypadowa do dokonywania ataków na Turków. Od 1984 roku, gdy rebelianci zaczęli walczyć o niepodległy Kurdystan, zginęło ponad 30 tysięcy ludzi. Przed tygodniem do północnego Iraku wkroczyło więc kilkanaście tysięcy żołnierzy wspieranych przez czołgi, myśliwce i ciężką artylerię.Turcy ogłosili, że udało im się zabić 240 rebeliantów, a stracili 27 żołnierzy.
PKK twierdzi jednak, że jej bojownicy zastrzelili co najmniej 130 przeciwników. Straty własne ocenia zaś na... pięciu ludzi.Kurdyjscy rebelianci cieszą się, że Turkom nie udało się całkowicie zneutralizować ich siły bojowej. Przekonują również, że zakończenie tureckiej operacji jest ich wielkim zwycięstwem. – Turcy napotkali silny opór i musieli się wycofać – oznajmił przedstawiciel PKK Ahmed Danees.