Na partię premiera José Zapatero głosowało w 42,6 proc. wyborców (po podliczeniu ponad 98 proc. głosów), co daje jej 169 miejsc w izbie niższej parlamentu, o pięć więcej, niż ma obecnie. Prawicową Partię Ludową poparło 37,7 proc. głosujących, dzięki czemu zdobyła 154 mandaty, także o pięć więcej niż w wyborach z 2004 roku. Straciły małe partie: postkomuniści, ekolodzy, katalońscy separatyści – parlamentarni sojusznicy socjalistycznego rządu.
Frekwencja była zbliżona do tej sprzed czterech lat: do urn poszło ponad 75 proc. Hiszpanów.
– Nie zawiodę was – obiecał Hiszpanom premier Zapatero, dziękując za poparcie jego partii. Zapewnił, że nową kadencję zacznie od prób nawiązania dialogu z opozycją. Apelował do prawicy o „nowe otwarcie” w polityce hiszpańskiej, bez niepotrzebnych spięć. Premier wie, że druga kadencja będzie trudniejsza. Wzrost gospodarczy w Hiszpanii traci impet, zwiększa się bezrobocie i inflacja.
Lider prawicy Mariano Rajoy dziękował przede wszystkim tym, którzy głosowali pierwszy raz na jego ugrupowanie. – Jesteśmy partią, której w tych wyborach przybyło najwięcej głosów. To jest dla nas ogromnym zwycięstwem – mówił.
– Zadzwoniłem do Zapatero i życzyłem mu szczęścia, dla dobra Hiszpanii – dodał. Zebrani przed siedzibą jego partii zwolennicy prawicy bardzo długo po tych słowach nie dali mu dojść do głosu.