– W czasie deportacji do Azji Środkowej i na Syberię zginęły setki tysięcy Czeczenów i Inguszy. Ale Allah usłyszał modlitwy i nasza państwowość została przywrócona dzięki decyzji władz ZSRR i osobistej inicjatywie Nikity Chruszczowa – mówił Kadyrow w sobotę, ustanawiając 9 stycznia dniem odzyskania czeczeńskiej państwowości.
9 stycznia 1957 Prezydium Rady Najwyższej ZSRR uchwaliło dekret przywracający Czeczeno-Inguską Autonomiczną Socjalistyczną Republikę Radziecką. Zatwierdzony dwa dni później przez RN dekret pozwalał Czeczenom i Inguszom wysiedlonym przez Stalina w 1944 roku na powrót do ojczyzny. W czasie II wojny światowej Czeczeni, podobnie jak wiele innych narodów, padli ofiarą masowych deportacji. W latach 1943 – 1944 pod zarzutem zdrady ojczyzny i kolaboracji z hitlerowcami Józef Stalin nakazał przesiedlenia m.in. narodów kaukaskich, Tatarów krymskich i Kałmuków.
– Ten gest Kadyrowa jest skierowany tylko i wyłącznie do wewnętrznego użytku. To swojego rodzaju element PR, promocji samego Kadyrowa jako lidera, który zna historię, rozumie losy swojego narodu i chce zademonstrować swoje zaangażowanie na rzecz umacniania tej państwowości, o której mówi – ocenia w rozmowie z „Rz” analityk Centrum Technologii Politycznych Jegor Kowalow. – Z całą pewnością nie należy się w tym dopatrywać jakiegoś nagłego wybuchu miłości do ZSRR czy Chruszczowa. Tak się po prostu złożyło, że to za jego sprawą Czeczeni mogli zacząć wracać na swoje ziemie. Bardziej niż o Chruszczowa chodzi tu jednak o Kadyrowa i jego „wizję” narodu czeczeńskiego - dodaje.
- Ta sprawa ciągle nie zajęła zasłużonego miejsca w naszej świadomości, mało się o tym wie i pisze - mówi "Rz" Aleksandr Czerkasow z rosyjskiego Memoriału. - Ważne jest, by sobie uświadomić, że ten proces nie był automatyczny. Tak, w jakiejś mierze na pewno była to zasługa Chruszczowa, ale było wielu innych ludzi, bez których powrót Czeczenów byłby niemożliwy. Za Czeczenami wstawiał się u Chruszczowa tnp. Dziaudin Malsagow, który w czasie deportacji był czeczeńskim narkomem (ministrem) sprawiedliwości. Ten człowiek najpierw z racji swojego stanowiska brał aktywny udział w deportacji, ale potem - w latach 50. - walczył o możliwość powrotu dla swoich rodaków.
Podjęta na fali chruszczowowskiej odwilży decyzja radzieckich władz o przywróceniu republiki i zezwoleniu wygnańcom na powrót dla Czeczenów rzeczywiście była przełomowa, jednak jej podjęcie nie odbyło się bez przeszkód. Sam Nikita Chruszczow miał być zwolennikiem takiego kroku, ale opór stawiali partyjni konserwatyści i nowe władze na wysiedlonych terenach. Początkowo w 1956 roku ograniczono się tylko do znoszenia statusu zesłańców wobec poszczególnych narodowości. Nie towarzyszyła temu jednak rehabilitacja. Ponadto w dalszym ciągu obowiązywał zakaz powrotu do stron rodzinnych. - Miejscowe władze i służby bezpieczeństwa państwowego uważały, że ta decyzja to pomyłka. Próbowali dosłownie wykurzyć Czeczenów z powrotem, prowokowali masowe zamieszki - do takiej akcji doszło np. w Groznym w 1958 roku - opowiada Czerkasow. Również władze centralne obawiały się m.in. konfliktów między powracającymi a ludnością, która w międzyczasie napłynęła na te tereny. Szybko jednak stało się jasne, że nie da się powstrzymać żywiołowej migracji zesłańców – mimo obowiązującego zakazu trwał masowy powrót. Wówczas właśnie podjęto decyzję o przywróceniu czeczeńsko-inguskiej autonomii.