Biskupi irlandzcy nie chcieli spekulować na temat decyzji, jakie zapadną podczas dwudniowych spotkań z papieżem w Watykanie. Ofiarom molestowania przez księży najbardziej zależy na wyciągnięciu konsekwencji wobec winnych oraz dalszych rekompensatach finansowych.
[srodtytul]Pełni wiary i wątpiący [/srodtytul]
Niektórzy stoją murem za Kościołem i nie wierzą w oskarżenia. – Modliłam się cały weekend za powodzenie spotkania biskupów z papieżem. Ludzie są niewdzięczni, gdyby nie szkoły prowadzone przez księży, połowa nie miałaby tego wykształcenia, jakim może się pochwalić. Ja chodziłam do szkół prowadzonych przez duchownych, mój mąż i dzieci także. Nigdy nie działo się w nich nic złego – mówi Caoimhe Robinson, emerytowana księgowa.
Takich pełnych wiary katolików jest jednak w Irlandii coraz mniej. Negatywne nastawienie do Kościoła szczególnie widoczne jest wśród młodszego pokolenia. Drastycznie zachwiane zostało zaufanie do księży, spada liczba wiernych, a ludzie przyznają, że do kościoła chodzą często tylko dlatego, że jest to miejsce, gdzie mogą spotkać się z Bogiem. Księża są „złem koniecznym“.
– Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jakie piekło przeżywały setki molestowanych chłopców i dziewcząt. Kilka razy złapałam się podczas mszy na tym, że się zastanawiam, czy wygłaszający kazanie ksiądz ma na koncie molestowanie nieletnich? Wierzę jednak, że chorzy, źli księża to w Kościele mniejszość – mówi Siobhan O’Brien, pochodząca z Kilkenny pracownica biura podróży. Na pytanie, czy swoim dzieciom pozwoliłaby służyć do mszy, energicznie zaprzecza.