[b]Rosją wstrząsnęły w poniedziałek dwa samobójcze zamachy na stacje metra, w których zginęło kilkadziesiąt osób. Czy atak na Moskwę można porównywać z zamachami na nowojorskie wieże World Trade Center 11 września 2001 roku?[/b]
O nie, nie sądzę. Nieporównywalna jest przecież zarówno skala, jak i liczba ofiar. A przede wszystkim przed 11 września na terenie Stanów Zjednoczonych nie było nigdy tak poważnych ataków terrorystycznych. W przypadku Rosji jest zaś odwrotnie. W samej Moskwie dochodziło już przecież do podobnych zamachów. O wiele bardziej przerażający był też pod wieloma względami atak islamskich bojowników na szkołę w Biesłanie. Poniedziałkowe ataki na moskiewskie metro to zaś – jakkolwiek tragicznie by to brzmiało – terrorystyczny biznes jak co dzień.
[b] Zastępca przewodniczącego Komitetu ds. Bezpieczeństwa rosyjskiej Dumy Michaił Griszankow podkreślał w poniedziałek, że Rosja stoi w obliczu wojny z terrorem. Zgadza się pan z nim?[/b]
Oczywiście, że tak. Problem w tym, że nie jest to żadna nowość. Czeczeni od wielu lat prowadzą kampanię przeciwko Rosji i wcale mnie to nie zdziwi, jeśli okaże się, że rzeczywiście to właśnie oni stali również za poniedziałkowymi atakami w metrze.
[b] Czeczeńscy liderzy opisują swoje starcia z Rosją jako część walki islamu z Zachodem. Jaka jest więc różnica między wojną z terrorem prowadzoną przez Stany Zjednoczone a tą, którą prowadzi Rosja? [/b]