Medna Bajrakowa z Groznego z przerażeniem zobaczyła twarz swojej córki w telewizji, gdy w 2002 roku terroryści zaatakowali moskiewski teatr. Dziewczyna miała głowę osłoniętą chustą, ręce trzymała na pasie z ładunkami wybuchowymi. 24 dni wcześniej zniknęła z domu.
Bajrakowa opowiadała potem, jak córka wyszła z domu w towarzystwie innej kobiety, po czym przyjechało do niej kilku mężczyzn. – Zabraliśmy pani córkę, zgodziła się poślubić jednego z naszych – powiedzieli. Kobieta protestowała, mówiąc, że córka jest chora na gruźlicę. – Wyleczymy ją – powiedzieli.
26-letnia Zareta Bajrakowa, jak pozostałych około 40 czeczeńskich terrorystów, zginęła wtedy na Dubrowce. Oprócz niej było tam jeszcze 18 innych szahidek. Świat pierwszy raz usłyszał zaś o czarnych wdowach – czeczeńskich samobójczyniach, które mszczą się za śmierć mężów i synów.
[srodtytul]Zmuszane do walki[/srodtytul]
Od tamtej pory o czarnych wdowach zrobiło się głośno. Tylko w 2003 roku dokonały pięciu zamachów samobójczych. Jedna z nich rzuciła się pod autobus z rosyjskimi żołnierzami, zabijając 17. Dwie inne wysadziły się przed halą koncertową w Moskwie. Jeszcze inna zdetonowała ładunek wybuchowy w pociągu. Dwie Czeczenki wysadziły się w samolotach, zabijając kilkudziesięciu pasażerów. Dlaczego to zrobiły?