Viktor! Viktor! – skanduje kilkaset osób w hali sportowej Syma Csarnok w centrum Budapesztu. Wymachują pomarańczowymi tablicami z napisem „Tylko Fidesz“. Wstają z miejsc, biją brawa, gwiżdżą. Orkiestra gra ludową muzykę z Transylwanii. Na wielkim telebimie przesuwają się zdjęcia przyszłego premiera Węgier. Viktor Orban z żoną. W fartuchu kuchennym z dziećmi. W europarlamencie z Barroso. Na boisku z piłką. Na wielotysięcznych wiecach. – Trzeba żyć, trzeba iść do przodu – śpiewa podczas wiecu popularna węgierska piosenkarka Ildiko Keresztes. To hasła, które przyciągają tłumy. – W poniedziałek obudzimy się w innym kraju – zapewnia ich lider Fideszu.
[srodtytul]Grzech socjalistów[/srodtytul]
Marta Sarkany, właścicielka firmy IT, mówi, że kocha Fidesz od chwili, gdy powstał 22 lata temu. – Popiera prywatną przedsiębiorczość. A to dla mnie ważne, bo za socjalistów było nam bardzo ciężko. Z powodu korupcji moja firma przegrywała walkę o kontrakty. Był zastój, nie mieliśmy co robić – mówi. Zatrudnia 20 osób na Węgrzech, 10 na Ukrainie i 5 w Rumunii. – Nikogo nie zwolniłam, ale musiałam obniżyć pensje. Teraz wierzę, że wszystko się zmieni i Fidesz oczyści ten kraj z korupcji. I będzie dbał o naszych rodaków za granicą – mówi Sarkany.
O korupcji mówi się w Budapeszcie wszędzie. To największy grzech socjalistów. – Chcieli zachować władzę dla siebie i skorzystać z niej, ile się da, wsadzając państwowe pieniądze do prywatnych kieszeni. Działali przeciwko krajowi, a nie z myślą o nim – przypomina Anna Gulyas, emerytowana dziennikarka. Sprawa wyszła na jaw cztery lata temu, gdy do mediów dotarła wiadomość, iż ówczesny premier Ferenc Gyurcsany kłamał na temat sytuacji gospodarczej kraju, która tak naprawdę była katastrofalna. Od tamtej pory notowania lewicy leciały na łeb na szyję.
– Wszędzie były tłumy. Szły całą ulicą. Tu i tu – opowiada Eriko, kobieta w średnim wieku. Kupuje właśnie duży czerwony kryształ w sklepie niedaleko hotelu Astoria, gdzie dwa lata temu odbywały się wielkie demonstracje Fideszu. W niedzielę ona też będzie głosować na Orbana. – Wszyscy moi znajomi głosują na Fidesz, bo mają dość socjalistów. Tylko mój były mąż na Jobbik! – śmieje się i łapie za głowę.