- Po ośmiu latach zajmowania się piractwem postanowiłem raz na zawsze z tym skończyć - powiedział Mohamed, znany dziennikarzom i załogom porywanych statków jak "Wódz Afweyne". Emeryturę z pewnością ma zapewnioną - na porywaniu statków zarobił co najmniej kilkanaście milionów dolarów.

Mohamed był jednym z somalijskich watażków, którzy w ciągu poprzedniej dekady doprowadzili do faktycznego odrodzenia piractwa u wybrzeży wschodniej Afryki. Był również autorem największego aktu piractwa morskiego w XX wieku - w 2008 r. na czele swych ludzi dokonał abordażu saudyjskiego supertankowca "Sirius Star" z ładunkiem ropy wartej 100 mln dol.

Po długich negocjacjach Afweyne wypuścił statek i załogę za okup w wysokości 3 mln dol. Kilka miesięcy później zarobił kolejne 3 mln dol. porywając ukraiński statek "Fajna". Kijów zapłacił po kilkumiesięcznych negocjacjach, bo na pokładzie "Fajny" płynął transport broni dla separatystów z Sudanu Południowego.

Mohamed przeszedł na emeryturę zapewne także dlatego, że somalijscy piraci mają coraz trudniejsze życie. Według Międzynarodowej Rady Transportu Morskiego liczba pirackich ataków u wybrzeży Somalii gwałtownie spada - z około 200 w 2011 r. do ok. 70 w roku 2012. W drugiej połowie ub.r. piraci atakowali jedynie kilka razy, za każdym razem bez powodzenia.

Wszystko dzięki międzynarodowym patrolom, który regularnie atakują piratów. USA, Francja, Wielka Brytania, Rosja i kilka innych krajów wysyłają swe okręty w pobliże wybrzeża Somalii i bezlitośnie ostrzeliwują pirackie statki. Komandosi z kilku krajów dokonywali także ataków na nadbrzeżne bazy pirackie, kilku pojmanych żywcem piratów stanęło także przed sądem.