Jak ustaliliśmy, kanadyjskie władze chcą, by wizy dla Polaków zostały zniesione już w pierwszej połowie 2008 roku. W najbliższym czasie do Polski ma przyjechać komisja kanadyjskich urzędników imigracyjnych, którzy sprawdzą, od kiedy byłoby to możliwe.
Rządy obu krajów nie chcą oficjalnie potwierdzić naszych informacji. Polski MSZ przyznaje tylko, że cały czas zabiega o zniesienie obowiązku wizowego. – Przy okazji pobytu w Kanadzie w zeszłym tygodniu rozmawiałem o wizach z ministrem ds. wielokulturowości Jasonem Kennym, który odpowiada za politykę wobec różnych grup narodowościowych. Rezultaty tych rozmów oceniam z ostrożnym optymizmem – mówi „Rz“ wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Sadoś.
– To spekulacje. Osoba, z którą rozmawiał minister Sadoś, nie jest ministrem ds. obywatelstwa i imigracji, nie miała uprawnień do wygłaszania stwierdzeń na temat wiz – stwierdziła Catherine Bailey z ambasady Kanady w Warszawie.
Jeden z polskich dyplomatów, który spędził wiele lat na placówce w Kanadzie, uważa, że szef nowego rządu powinien jak najszybciej złożyć wizytę w tym kraju. – Mogłoby do niej dojść przy okazji podróży premiera Donalda Tuska do Waszyngtonu. To z pewnością przyspieszyłoby decyzję kanadyjskich władz w sprawie zniesienia wiz – mówi.
Wyjazd do Kanady jest dla Polaków równie trudnym przedsięwzięciem jak podróż do Stanów Zjednoczonych. Podobnie jak w przypadku USA, głównym powodem utrzymywania obowiązku wizowego jest wysoki odsetek osób pozostających w Kanadzie po wygaśnięciu zezwolenia na pobyt oraz zbyt duża ilość odrzucanych podań o wizę. Decyzję o jej przyznaniu podejmuje urzędnik ambasady po rozmowie w cztery oczy z osobą starającą się o wyjazd. Ale nawet zaproszenie, zaświadczenie o zatrudnieniu lub studiach i udokumentowane środki finansowe na pobyt nie gwarantują wydania wizy. Niektórzy próbowali obejść restrykcyjny system. Na początku roku policja zatrzymała byłą pracownicę ambasady kanadyjskiej, która za załatwienie pozwolenia na turystyczny pobyt żądała czterech tysięcy dolarów łapówki.