To miała być największa demonstracja opozycji, która protestuje przeciwko – jak twierdzi – „sfałszowaniu wyborów prezydenckich“. Na drodze ludzi zmierzających na wiec stanęły jednak gęste kordony policji.

Tam, gdzie ludzie mimo to starali się przedostać na miejsce zgromadzenia, funkcjonariusze użyli siły. Tłumy rozproszono przy użyciu armatek wodnych i gazu łzawiącego. Przywódca opozycji i niedoszły prezydent Raila Odina zapowiada jednak, że się nie podda, i demonstracja odbędzie się dzisiaj.Mimo zastosowania siły władze starają się jednak załagodzić sytuację. Prokurator generalny wezwał do wszczęcia niezależnego śledztwa w sprawie przebiegu wyborów (27 grudnia). Wybrany na drugą kadencję prezydent Mwai Kibaki zapowiedział zaś, że gdy tylko zakończą się zamieszki, usiądzie z rywalem do stołu rozmów.

W walkach między plemionami, z których wywodzą się obaj politycy, zginęło już ponad 300 osób.