W Izraelu to coś więcej. Podczas drugiej wojny światowej w różnych armiach, na czele z polską, walczyło milion Żydów. Dopiero po powstaniu Izraela mogliśmy założyć własne mundury. Dlatego armia jest oczkiem w głowie każdego Izraelczyka. Jest gwarantem naszej egzystencji. To dzięki niej możemy tu przetrwać.
Czyli Izraelczycy czują się teraz zagrożeni?
Tak, bo okazało się, że nasza armia była nieprzygotowana. Poza tym do tej pory walki zawsze toczyły się gdzieś hen, na froncie. Tym razem rakiety sypały się na nasze miasta. Jak to było możliwe? Jakie popełniono błędy? Na te pytania ma odpowiedzieć Winograd. Proszę się więc nie dziwić, że prace komisji wzbudzają takie emocje. To kwestia życia i śmierci.
Jak pan tłumaczy tę wojenną porażkę?
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo nie mam dostępu do kluczowych dokumentów. Na pewno jednak w Izraelu zmieniło się podejście do walki. To zresztą światowy trend. Teraz każdy żołnierz ma przy sobie telefon i każda mama wie dokładnie, gdzie i z kim właśnie walczy jej syn. Być może nie potraktowaliśmy tej wojny wystarczająco poważnie?
A kwestie stricte militarne?