Spotkanie odbyło się w chińskim mieście Shenzhen, tuż przy granicy z Hongkongiem. Chiński przywódca Hu Jintao stwierdził przed rozpoczęciem rozmów, że jest dobrej myśli. – Jestem przekonany, że dzięki wysiłkom obu stron spotkanie to przyniesie spodziewane rezultaty – powiedział Hu podczas spotkaniaz grupą japońskich dziennikarzy w Pekinie.
Na razie jedynym skutkiem rozmów jest zgoda na rychłe dalsze spotkania. Jak zauważa profesor Cheng Li, ekspert od Chin z waszyngtońskiego Brookings Institution, choć decyzja Pekinu o podjęciu dialogu z tybetańskim rządem na uchodźstwie to istotny zwrot w chińskiej polityce, szybkiego przełomu nie należy się spodziewać.Według agencji rządowej Xinhua władze ChRL zgodziły się na rozmowy z „prywatnymi wysłannikami Dalajlamy” wskutek wielu próśb o kontakt z ich strony. Obserwatorzy zagraniczni podkreślają, że istotną rolę odegrała presja opinii międzynarodowej zaniepokojonej sytuacją w Tybecie. Presja ta łączy się z nadchodzącymi igrzyskami olimpijskimi. Zakończona właśnie podróż znicza olimpijskiego po świecie, która miała być reklamą międzynarodowego sukcesu Chin, okazała się pasmem antychińskich wystąpień organizowanych głównie przez zwolenników niepodległości Tybetu, a część zachodnich przywódców (m.in. Donald Tusk) zapowiedziała, że nie weźmie udziału w ceremonii otwarcia igrzysk.Od czasu krwawo stłumionego powstania Tybetańczyków przeciw chińskiej władzy w 1959 roku Dalajlama pozostaje na wygnaniu w Indiach. Pekin, który oskarża go o podżeganie Tybetańczyków do buntu, twierdzi, że ma dowody, iż niedawne rozruchy były bezpośrednio zorganizowane przez „klikę Dalajlamy“.
Jak podają chińskie media, władze w Pekinie zauważyły podczas spotkania, że zamieszki „stworzyły barierę” w dialogu między obiema stronami. W swych oficjalnych wypowiedziach Dalajlama potępia użycie przemocy i twierdzi, że nie dąży do niepodległości Tybetu, lecz jedynie do autonomii. Opowiedział się też przeciwko bojkotowi igrzysk w Pekinie.
Mimo to i pomimo rozpoczęcia dialogu chińskie media kontynuują kampanię przeciw Dalajlamie. Agencja Xinhua nadała obszerną depeszę, w której cytuje wypowiedzi konsula ChRL w Nowym Jorku Renzhena Luose, byłego dyrektora Instytutu Studiów Tybetańskich w prowincji Syczuan. – Przedstawianie Dalajlamy jako przywódcy duchowego jest całkowicie błędne. Jest on postacią polityczną i nigdy nie wyrzekł się niepodległego Tybetu – uważa Renzhen Luose.