Do zbojkotowania głosowania wzywała od początku opozycja. Nowa konstytucja gwarantuje wojskowym jedną czwartą miejsc w obu izbach parlamentu, który zostanie wybrany za dwa lata. W dodatku szef sił zbrojnych może pod byle pretekstem ogłosić stan wyjątkowy i przejąć pełnię władzy.

Po przejściu cyklonu przełożenie głosowania na późniejszy termin wydawało się oczywiste. Ale reżim postawił na swoim. Częściowe wyniki referendum wojskowi ogłosili w chwili, gdy świat alarmuje, że ocalałym po przejściu cyklonu, który zabił ponad 70 tysięcy ludzi, grozi katastrofa humanitarna. ONZ informuje, że większość poszkodowanych nie otrzymała dotąd żadnej pomocy. Liczbę osób, które poważnie ucierpiały wskutek klęski żywiołowej, szacuje się na 1,6 – 2,5 mln. Tymczasowy dach nad głową zdołało zapewnić sobie 550 tysięcy.W Rangunie wprawdzie ląduje coraz więcej samolotów z zagraniczną pomocą humanitarną, ale junta chce kontrolować jej dystrybucję, co znacznie opóźnia docieranie jej do potrzebujących.

Mnisi buddyjscy informują, że władze siłą przenoszą osoby, które znalazły schronienie w szkołach czy klasztorach, do obozów dla uchodźców, gdzie nie są w stanie zapewnić im jedzenia ani wody pitnej.Po przejściu cyklonu mnisi pomagali mieszkańcom Rangunu usuwać z ulic wyrwane z korzeniami drzewa. Opiekują się troskliwie ludźmi, którzy szukali schronienia w klasztorach. Apelują, by pomoc międzynarodowa była kierowana prosto do poszkodowanych, bez pośrednictwa rządu.